sobota, 4 marca 2017

Mentalne kanapki, czyli ciąg dalszy wykładu z neurodydaktyki

Trudno nie wchodzić wiele razy do tej właśnie rzeki. Neurodydaktyka stała się kopalnią  pomysłów do wykorzystania na lekcjach. Dziś chciałabym powiedzieć o neuronach lustrzanych i ich wykorzystaniu w pracy z uczniami.  Neurony lustrzane są odpowiedzialne za kopiowanie zachowań, emocji, postaw. Uaktywniają się one, gdy dochodzi do obserwacji jakiegoś zachowania, gestu czy reakcji. Przykład pierwszy z brzegu, który pokaże jak działają mechanizmy lustrzane to grymas bólu obserwatora w kontakcie z osobą, która odczuwa realny ból. Tak naprawdę to jak dziecko radzi sobie z bólem, zależy od jego opiekunów i ich reakcji.

Marek Kaczmarzyk („Neurodydaktyka - wybrane aspekty praktyczne”) pisze też bardzo ciekawie o innym przykładzie. Jeżeli obserwujemy kogoś zjadającego z wielkim smakiem w naszym towarzystwie „bogatą” kanapkę, to nasze zadowolenie z posiłku, nawet skromnego, bardzo się zwiększa.


Jak to się ma do szkoły i codziennej praktyki dydaktycznej. My nauczyciele jesteśmy właśnie od podsuwania takich smacznych mentalnych kanapek. Wszystko zależy w nauczaniu od tego, jak przedstawimy uczniom materiał. Jeśli mamy minę malkontenta, który powątpiewa w to, że uczniowie przeczytają, zrozumieją, polubią, jesteśmy na przegranej pozycji, bo nasi uczniowie przejmą nasze opinie: to dla mnie za trudne, ta lektura jest nudna i długa… Jeżeli zaś damy im znak, że warto, że można, że ciekawe, zmotywujemy ich do zadań. Wszyscy narzekają, że pewne pozycje lekturowe, archaiczne w języku i fabule, nie są w stanie zainteresować młodego człowieka.

Stosuję wtedy kilka sztuczek. Opowiadam zarys fabuły współczesnym językiem, używając pojęć, wzmianek kulturowych odnoszących się do realiów współczesnych. Bardzo się inspiruję Barańczakiem, który stworzył kompendium wiedzy o dramatach Szekspira w krótkich czterowierszach.

„ROMEO I JULIA”
Rody Werony: wraży raban.
Młodzi: hormony. Starzy: szlaban.
Mnich: lekarstwem zielarstwo?
Finał: trup grubą warstwą.

„OTELLO”
Tło: gondole i doże.
Centrum uwagi: łoże.
Wąż: Jago. Mąż: "Ja go!..."Duszona:
Żona. Finał: obsada kona.

„MAKBET”
Szkot: bestia bitna.
Żona: ambitna.
Ręce umywa. Ma gdzieś.
Bór: marsz na mur! Finał: rzeź.

„KRÓL LEAR”
Król ojciec: lebiega.
Błazen: go ostrzega.
Córki: dwie złe, jedna lepsza.
Finał: wszystko się rozpieprza.

Te krótkie żartobliwe wierszyki Barańczaka, czy też nasza wersja fabuły, „podrasowana”, „ukomiczniona”, „roztragizowana”, opowiedziane z uśmiechem lub przejęciem mogą pobudzić neurony lustrzane naszych uczniów i spowodować podobne naszemu zaangażowanie. To jak się zachowujemy na lekcji, jak mówimy jest równie ważne jak to, co mówimy.
Można niezwykle ciekawy temat przedstawić tak, ze usta same rozsuwają się do ziewania i teoretycznie trudnym, nieatrakcyjnym materiałem zaintrygować uczniów i pobudzić do uczenia.

Moją ulubioną mentalną kanapką jest opowiadanie  zarysu fabuły „Romeo i Julii” W. Szekspira, „Potopu” H. Sienkiewicza, „Zemsty” A. Fredry współczesnym językiem, udowadniając, że wprawdzie dekoracja, koloryt epoki się zmienił, ale nie ludzkie uczucia,  wątpliwości i rozterki.
Warto podsuwać naszym uczniom „mentalne kanapki”.

Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz