piątek, 20 września 2019

Lekcja empatii na podsumowanie „Katarynki”


Na podsumowanie omawiania noweli Prusa postanowiłam zaproponować uczniom lekcję, która miała pomóc im zrozumieć osoby niewidome.

 Uczniowie usiedli w kręgu i zasłonili oczy opaską. Przeczytałam im (bardzo wolno i spokojnie) następujący tekst:

Dzisiaj chciałabym, żebyśmy przyjrzeliśmy się bliżej dziewczynce, która jest bohaterką noweli „Katarynka”. Kiedy będziecie mieć opaski na oczach, łatwiej będzie wam poczuć się jak ona i zbliżyć do tej postaci.

Zastanówmy się, jak żyje się ludziom, którzy stracili wzrok? Dziewczyna przez kilka lat swojego życia widziała, straciła wzrok w wyniku choroby – zdążyła więc dowiedzieć się, jak wygląda kolor czerwony, jak zielony. Jaką sierść mają psy i jaki kolor niebo i chmury, które zmieniają się w zależności od pogody. Ale są ludzie, którzy nie widzą od urodzenia. Takie pojęcia jak zieloność trawy czy czerwień krwi istnieją tylko w ich wyobraźni. Pan Tomasz poznał chorobę dziewczynki po tym, jak nie reagowała na ostre światło.

Zatrzymajmy się na chwilę przy codzienności osób niewidomych i niedowidzących. Bo przecież prowadzą takie same życie, jak każdy z nas. Wstają rano i też szukają kapci pod łóżkiem.  Czy to łatwe zadanie, kiedy zaspani dodatkowo nic nie widzimy? W domach osób, które mają problemy ze wzrokiem panuje przeważnie porządek – wszystko jest zawsze na tych samych miejscach, żeby łatwo było to znaleźć.  Ale co wtedy, gdy ktoś poprzestawia jakieś przedmioty? Codzienne czynności są utrudnione i wymagają wprawy. Jedzenie też nie jest łatwym zadaniem. A po czym poznać, że naczynia są dobrze umyte po obiedzie? Poruszanie się też wcale nie jest takie proste.

Cążki i nożyczki.  Narzędzia te mogą być niebezpieczne nawet  dla osób, które dobrze widzą, a co dopiero dla niedowidzących. Myślisz, że dałbyś radę obciąć sobie paznokcie? A co z herbatą? Chętnie bym się jej napiła, ale jeśli obleję się wrzątkiem?  Zakupy też nie są łatwą sprawą. Łatwo pomylić kilo mąki z kilogramem cukru. I jak wtedy zrobić sobie naleśniki?

Hmmm, a w przypadku choroby? Skąd wiadomo, które wziąć lekarstwa? Jeśli nikt nam nie pomaga i jesteśmy sami, to jest to trudne i niebezpieczne. Może być zagrożeniem dla życia.

A co z zabawą? Piłka nożna raczej odpada. Może puzzle  - to niestety też. Może film? Nie, sam dźwięk w filmie to za mało. Może teatr? Nie, też nie. Może podróżowanie? Jednak piękno przyrody będzie niestety poza naszym zasięgiem. A co z książkami? To one przecież przenoszą nas do innego świata – świata wyobraźni.
Jak widać wiele z zabaw dostępnych dla nas na co dzień, jest dla takich osób całkowicie nieosiągalne.

Dziewczynka z „Katarynki” siedziała głównie w domu. Nigdzie nie wychodziła. Dla niej świat zewnętrzny był bardzo niebezpiecznym miejscem. Można było wpaść pod dorożkę, złamać nogę wpadając w dziurę. Jednak coś sprawiało, że wcale nie czuła się nieszczęśliwa. No właśnie...
To coś, do czego nie potrzeba wzroku. Muzyka. Tak, do niej wzrok jest zupełnie zbędny. Kiedy ktoś jest niewidomy, jego pozostałe zmysły wyostrzają się, a dźwięki muzyki brzmią jeszcze głębiej. Dziewczynka była tak szczęśliwa, gdy słyszała muzykę, że zaczynała tańczyć.

Ta właśnie scena jest kluczowa. Pan Tomasz przezwyciężył swoją nienawiść do katarynek po tym, jak zobaczył reakcję dziewczynki. Jej postawa – pełna szczęścia i nieskrępowania robiła wrażenie. Zwróćcie uwagę na to, jak trudne było jej życie. A mimo to potrafiła z radością cieszyć się życiem przy słuchaniu katarynki.

Na co dzień mamy wszystko. Widzimy, słyszymy i możemy cieszyć się wszystkimi zmysłami. A i tak często czujemy się nieszczęśliwi albo skrzywdzeni – bo nie mamy nowej zabawki, bo nie możemy zagrać w jakąś grę. Dziewczynka z książki miała naprawdę niewiele, ale cieszyły ją rzeczy, które są dla nas zupełnie błahe.

Odsłońcie proszę oczy.
Na koniec chciałabym wam powiedzieć, jak powinniście się zachować, kiedy ktoś, kto jest niewidomy, poprosi was o pomoc. Taką osobę możemy poznać po białej lasce. Jeśli taka osoba poprosi nas o wskazanie drogi, najlepiej wtedy położyć rękę tej osoby na swoim ramieniu i poprowadzić ją na miejsce.








Następnie wybrani uczniowie  losowali z torby przygotowane przeze mnie różne przedmioty. Kierowałam uczniami, by wykonali zadanie i doszli do odpowiednich wniosków.

- Budyń w proszku – jak w sklepie odróżnić go od kisielu/galaretki?
- Puzzle – niemożliwe do ułożenia, łatwiejsze byłoby nawet ułożenie puzzli na niezadrukowanej stronie
- Długopis – trudne okazało się napisanie swojego imienia i nazwiska w linijce lub na małej karteczce
-  Nożyczki – wycięcie kółka z szablonu to rzecz niewykonalna
- Tabletki – można przecież zrobić sobie krzywdę
- Książka ….




Od książki, której osoba niewidoma przecież nie przeczyta, przeszłam do pokazania szóstoklasistom książek w alfabecie Braille’a. Wyjaśniłam, że na szczęście również na opakowaniach lekarstw znajdują się takie napisy. 



Uczniowie oglądali egzemplarze z zaciekawieniem, dotykali, zgodnie stwierdzili, że to bardzo trudne, wręcz niemożliwe do nauczenia.

Na koniec poprosiłam uczniów, by opisali lekcję oraz dokonali jej oceny. Cel został osiągnięty – wszystkim się podobało, ale co ważniejsze, wszyscy zadeklarowali, że będą wykazywać większe zrozumienie dla osób niewidomych.






Uwielbiam takie lekcje!

Kasia

Autorka tekstu czytanego w kręgu – p. Agnieszka Leszczyńska („Poloniści z pasją”).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz