Ten
ostatni tydzień spędziłam razem z Olgą Tokarczuk w Sztokholmie, nawilżając
gardło po każdym akapicie noblowskiego wykładu, zerkając na wertujących
tłumaczenia słuchaczy, wsłuchując się w smyczki orkiestry sztokholmskiej
filharmonii, obserwując rąbek surdutu
szwedzkiego monarchy, Karola XVI Gustawa, kokardy i drżący dekolt jego małżonki
Sylwii Sommerlath, wzory na filiżankach podczas bankietu noblowskiego.
Ja
też, tak jak Olga Tokarczuk, mam słabość do wyliczeń, szczegółów i nawiązując
do jej wykładu, dokładnie odczuwałam jej emocje i pędziłam swoim wzrokiem za
jej spojrzeniami. Olga Tokarczuk była główną bohaterką tej noblowskiej
opowieści.
Nagroda
trafiła do osoby, której głęboki przekaz idzie w parze ze staranną formą, bogatym językiem.
Nagroda,
która mnie bardzo ucieszyła i usatysfakcjonowała.
Zastanawiałam się jak ją uczcić. Razem z Kasią
analizujemy w tym tygodniu ze starszymi
uczniami wykład Tokarczuk. Ale chciałabym przypomnieć, że w podręczniku
Nowej Ery do j. polskiego (klasa I) był fragment „Prawieku i inne czasy”,
zatytułowany „Czas domu”. Świetnie się go robiło na lekcji, otoczony był w
jednym rozdziale fragmentem Parandowskiego o Hestii, „Podwalinami” Staffa, wspomnieniami Iwaszkiewicza, przypowieścią o
dobrej i złej budowie, malowidłem ściennym z Pompejów.
Oto zdjęcie mojej notatki z 2009
roku w podręczniku do wymienionego
fragmentu.
Przesyłam pisarce i noblistce z gratulacjami.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz