Wierzę
w magię rekwizytów i eksperymentów na lekcji poświęconej lekturze. Kasia ma
swoje ulubione maliny, którymi częstuje klasę na początek „Balladyny”. Nie
odpuści sobie, zawsze przynosi.
Ja
przytargałam na jedną z pierwszych lekcji z „Pinokia” Collodiego dwa ścięte
plastry brzozy, pozostałe w moim najbliższym moraskim lasku po jakiejś ścince.
Zabawy
było co nie miara. I oglądanie, i wąchanie, i dotykanie, i pukanie. Oczywiście
machina raz puszczona w ruch tzn. rekwizyt raz przekazany w obieg klasy, trudna
jest do zatrzymania. Czwartoklasiści tylko by oglądali i obracali. Trzeba
pozwolić klasie na te chwilę uciechy i zaspokojenia ciekawości.
A
kiedy już trochę wyciszą emocje, ważne jest, by zapytać czterokrotnie:
Co
widzicie?
Co
czujecie w dotyku?
Jaki
zapach czujecie?
Co
słyszycie?
Odpowiedzi
mogą być oczywiste, ale i zaskakujące. Wielozmysłowa gra się nie kończy, bo
cały pomysł na lekcję to odniesienie tych odpowiedzi do głównego bohatera i
jego charakteru.
I
tak, z moi czwartoklasiści podali następujące skojarzenia :
Drewno
przybrudzone tak jak sumienie Pinokia!
Głuchy
dźwięk podczas pukania – brak reakcji bohatera na prośby ojca i upomnienia Wróżki
Szorstka
powłoka – szorstki w obyciu Pinokio, opryskliwy
Zapach
lasu, mchu, powietrza – pragnienie wolności bohatera i zwiedzanie świata
Szczelina
w drewnie – szczelina w sercu Pinokia na znak jego dwóch twarzy
Drewno
łatwe do obróbki, schodząca kora – tworzenie się charakteru Pinokia, stawanie
się chłopcem
Nieźle!
Na
kolejnej lekcji mieliśmy marionetkę, by wytłumaczyć sobie jej mechanizm i
skojarzenie do zewnętrznego sterowania, czyli podatności Pinokia na wpływy
innych.
Muszę
napisać, że nie przepadam za omawianiem tej książki. Ilość wydań i tłumaczeń
dostępnych na rynku, sprawia, że we
wspólnych ustaleniach panuje chaos. Ale tym razem jakoś lżej rozmawiało się z
uczniami o lekturowych problemach.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz