niedziela, 9 lutego 2020

Ulubiona książka dzieciństwa – „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren


Przeczytałam ją kilkanaście razy, a niektóre fragmenty znałam na pamięć. Ulubiona książka dzieciństwa – o zwykłym, choć dla nas w Polsce niezwykłym świecie szwedzkich dzieci.

Bullerbyn to malutka wioska, w której wychowuje się siódemka dzieci. Główna bohaterka - Lisa mieszka wraz z braćmi Lassem i Bossem w Zagrodzie Środkowej. Zagrodę Północną zamieszkują Britta i Anna, zaś Zagrodę Południową Olle oraz jego mała siostrzyczka Kerstin. I to jest w zasadzie najważniejsze, co o samej fabule można powiedzieć.

Z przyjemnością można się zatopić w świat szaleńczych wybryków, przyjaźni dziecięcych i serdecznych kontaktów ze zwierzętami oraz ciągłego obcowania z przyrodą. W świecie tym, pozbawionym ciągłego nadzoru dorosłych, których życzliwa obecność gdzieś w tle nie krępuje dziecięcej wyobraźni i energii, jest czas na pracę i zabawę, na współpracę i rywalizację, na wyścigi i pomoc, na czułości i na obrażanie się, na naukę w szkole i na eksplorowanie okolicznych pól, łąk i lasów. W tej codzienności jest jednak coś niezwykłego.

Pierwszą rzeczą, która zaskakuje, jest swoboda dzieci. Będąc osobami, które znają zasady i umieją się zachować w różnych sytuacjach społecznych, mają one jednocześnie wielki margines samodzielności i swobody w zabawie, podarowaną im przez rodziców, którzy z odległości, ale życzliwie patrzą na ich wybryki. Jednocześnie znajdują się oni w pobliżu, gdy potrzeba ich rady, pocieszenia czy pomocy. Zwraca także uwagę zachowanie dziewczynek, które wychowywane w klimacie patriarchalnego podziału ról i czynności codziennych, wypełniają przypisane sobie zadania a jednocześnie buntują się przed stereotypowym postrzeganiem ich w zabawie i bawią się tak jak chłopcy. Nietypowy jest także obraz dwóch ojców – poznajemy ich podczas jazdy na sankach, czyli w scence zabawy, a nie pracy. Najistotniejsze staje się to, że dzieci uczą się zasad i praw życia nie z upomnień i nauk starszych, ale w relacji z rówieśnikami i innymi dorosłymi oraz dzięki zabawie, pracy w polu i życiu w zgodzie z naturą.

Jest to książka, do której jeszcze nie raz będę powracać. Pełna ciepła i niebanalnego poczucia humoru, przedstawia szczęśliwe i pełne przygód dzieciństwo mieszkańców małej wioski. Z pozoru jest to prosta historyjka widziana oczami kilkuletniej Lisy. Tak naprawdę jednak „Dzieci z Bullerbyn” są dla mnie piękną opowieścią o dzieciństwie, marzeniach i beztrosce.

Kasia



PS Należałam nawet do Klubu Przyjaciół Dzieci z Bullerbyn.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz