sobota, 31 lipca 2021

Kulinarna antyutopia

 

Jeden z ważniejszych wątków powieści „Przedwiośnie” dotyczy pobytu głównego bohatera – Cezarego Baryki – w szlacheckiej posiadłości w Nawłoci. W owym sielskim dworku szlacheckim jedzenie i ucztowanie są nieodłącznym elementem codziennego życia.

Jak przystało na szlachtę, mieszkańcy żywią się obficie, bogato i często, a przy ogromnym stole prowadzą żywe dyskusje. Już pierwsza uczta, na którą zostaje zaproszony Cezary, pokazuje, że jedzenie w Nawłoci to nie tylko zaspokajanie głodu, ale prawdziwa rozkosz dla podniebienia i sposób na spędzenie czasu w towarzystwie. Jeden domownik mówi przez drugiego, panuje duży, ale radosny chaos, a wokół stołu krząta się sługa nalewający trunki i podający kolejne potrawy. Z kolei w kuchni najwyśmienitsze jedzenie przygotowuje wynajęty kucharz. Z powodu dużej ilości alkoholu panuje wesoła i gwarna atmosfera, a Cezary się upija. Nazajutrz przez nadworne sługi zostaje ugoszczony obfitym śniadaniem składającym się z wypiekanego na miejscu pieczywa, ciastek i rogalików. Obok nich sługa Maciejunio stawia na stole słoiki z miodem, konfiturami, konserwami i sokami, a także masło i kawę. W Nawłoci śniadania – tak jak zresztą wszystkie posiłki – są nad zwyczaj bogate, jednak jedzone o późnych porach z uwagi na nocne zabawy, w których uczestniczą mieszkańcy. Jako że lubią spać długo, nie spieszno im ze śniadaniem, lecz kolejne posiłki niemal celebrują i spędzają przy stole wiele godzin.

 Posiedzenia zaczynają się od obiadów, które przechodzą w podwieczorki, aby zakończyć dzień kolacją i późno w nocy pójść spać. Stół zawsze jest suto zastawiony i jeśli tylko sługa zauważa, że brakuje na nim jedzenia, od razu przynosi nowe potrawy. Pomiędzy posiłkami mieszkańcy urządzają sobie spacery, wycieczki i przejażdżki konne, które kończą się zawołaniem sług na kolejne dania. Narrator zwraca uwagę na różnorodność, bogactwo i niepowtarzalny smak jedzenia serwowanego w Nawłoci, które wydaje się niemal królewskie. Rozmaite mięsa, świeże pieczywo, najróżniejsze trunki, wielogatunkowe sery czy liczne słodkości to tylko część pożywienia, jakim stołują się mieszkańcy.




 Wszystko to sprawia, że jedzenie w dworku Hipolita Wielosławskiego staje się niemal rytuałem, a z pewnością obyczajem określającym pory dnia i kształtującym formę życia. Ma ono na celu nie tylko zaspokojenie głodu, ale przede wszystkim umilenie codzienności mieszkańców i danie im możliwość spędzenia wspólnie czasu we własnym towarzystwie. Nie można jednak zapominać, że obfite posiłki wynikają z wyzysku chłopów, a nie z pracowitości i zaradności szlachty. Z tego względu kulinaria stają się jednym z elementów kreujących Nawłoć jako antyutopię i służących do skrytykowania mieszkańców dworku.




Kasia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz