niedziela, 11 grudnia 2016

Opowiadanie inspirowane kostkami STORY CUBES

Story Cubes - zestaw maleńkich kostek - to od niedawna mój ulubiony materiał wykorzystywany na lekcjach. Zabawa polega na tym, aby na podstawie zestawu obrazków, wyrzuconych na kostkach do gry, napisać opowiadanie. Sama zabawa w kreowanie opowieści jest ciekawa i daje niemal nieograniczone możliwości.  

Klasa III gimnazjum chętnie przystąpiła do działania. Wyrzucone kostki pokazały m.in. wagę, fontannę, magnes, różdżkę, zegar, oko, kwiat i kostkę do gry. Pierwsza ich myśl – tego nie da się połączyć! A jednak się udało!



Opowiadania zachwycały – magiczna fontanna spełniająca życzenia, spalona na stosie czarownica, poszukiwanie magnesu jako warunek opuszczenia tajemnej krainy, historia miłosna – miałam do czynienia z 24 różnymi historiami.

Za zgodą autorów prezentuję dwa opowiadania:

WIKTOR DOLATA:
W II połowie XV wieku na śródmiejskim rynku, w pewnej monarchii europejskiej, odbyła się egzekucja czarownicy.
Marie de Laforet wprawdzie była francuską arystokratką, lecz jej poczynania nie równały się stanowi. Po 15.00 drzwi celi otworzyły się i stara, zaniedbana kobieta wpadła na kamienną posadzkę więzienia. Strażnik z trzema lwami na rubinowym tle podniósł leżącą kobietę i wlokąc za szmaty wyprowadził ją na rynek. Lud poruszony zdarzeniem wcale nie negatywnie, wokoło stosu się zebrawszy, nasłuchiwał uważnie płytkiego oddechu prowadzonej kobiety. Powolny krok de Laforet w stronę wagi sprawiedliwości nadał całemu zdarzeniu charakter nieubłagalnego przemijania. W przepełnionym zapachem cierpienia powietrzu, rozległ się donośny głos:
-Stój i wyznaj swe grzechy przed sędzią i Bogiem, w obliczu świadków w postaci ludu zgromadzonego - powiedział otyły mężczyzna, stojący na podwyższeniu. Czarownica uniosła się, uśmiechnęła szeroko i niepokojąco wysokim głosem odrzekła:
-Angliae autem omnis divitas in partes tres.
Sędzia, usłyszawszy groźbę, odrzekł głosem wymieszanym z jękiem:
-Deus Vult, Bóg przemówił.
Strażnik wprowadził oskarżoną na podest, a następnie przywiązał ją do słupa polanego smołą. Wtedy ośmielona diablica wykrzyczała:
- Nim zejdzie słońce, ty sędzio niesprawiedliwy, nie wysłuchawszy mnie, skonasz w bólu. Ty, strażniku, za 7 dni od dzisiejszego poczynając, zginiesz z przepicia. Wszyscy tu zgromadzeni zapadną na czarną śmierć, nim minie miesiąc.
Sędzia odwrócił wystraszony wzrok i skinął do strażnika z pochodnią w ręku. Stos zaczął płonąć, a rosnące dopiero płomienie poczęły dotykać stopy czarownicy. Ta nie wykazała jednak choćby kszty bólu, a ginąc uśmiechnęła się szczerze raz jeszcze i ostatni raz rzekła:
-Deus Vult.
Wypowiedziawszy te słowa skonała.
Tu jednak historia ta sie nie kończy, gdyż klątwa rzucona ciałem się stała. Sędzia, wracając do domu, został napadnięty i zasztyletowany. Strażnik kilka dni po procesie został zwolniony ze służby za kontakty z dwórką. Z rozpaczy zapił się w karczmie 6 dnia od procesu. Lud widzący spalenie czarownicy, przez brud spalonego ciała de Laforet i szczury, które on zwabił, wszyscy, co do jednego, zachorowali, a następnie umarli. W Anglii rozpętała się wojna domowa, gdyż dwa wielkie rody Yorkowie i Lancasterowie rozpoczęli walki zbrojne o tron. Szlachta drobna zaś, nie udzieliła poparcia żadnej ze stron i podpisała porozumienie z Francją. I w ten oto sposób każdy niesprawiedliwy i z grzechem na sercu zginął lub popadł w ruinę.

ALEKSANDRA SPYCHAŁA:
Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Słońce ogrzewało całe miasto, a ludzie spacerowali w parku z uśmiechami na twarzach. Postanowiłam, że również wybiorę się na krótką przechadzkę po okolicy. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, aby mi towarzyszyła. Postanowiłyśmy udać się do centrum miasta. Wydarzyło się tam coś, co zapamiętam na długo.
                Po dotarciu na miejsce usiadłyśmy na ogromnej fontannie, która jest symbolem naszego miasta i „przyciąga” turystów z całego świata. Każdy przygląda się jej z zachwytem. Nie wiem, co czyni ją tak niezwykłą, ale niektórzy uważają, że jest ona magiczna. Całe popołudnie spędziłyśmy na zewnątrz, czas płynął nieubłaganie. Około godziny 16:30 postanowiłyśmy coś zjeść. „Postawiono” nas przed trudnym wyborem. Przyjaciółka miała ochotę na zjedzenie gofrów, natomiast ja wolałam udać się do pizzeri. Poszłyśmy na kompromis – po zjedzeniu w restauracji udałyśmy się do kawiarni. Wracając do domu, po wyczerpującym dniu, na naszej drodze spotkałyśmy pewnego mężczyznę. Było już ciemno, w tak dużym jak Poznań mieście „kręci” się dużo podejrzanych osób. Uznałyśmy, że mężczyzna chce zrobić nam krzywdę. Przyspieszyłyśmy, chciałyśmy oszczędzić sobie problemów. W pewnym momencie człowiek zaczął krzyczeć. Było jasne, że czegoś od nas chce. Postanowiłam, że się zatrzymam. Może to ktoś, kto jest w jakiejś kryzysowej sytuacji? Mężczyzna podszedł do nas. Okazało się, że jest to bezdomny, który nie ma pieniędzy na wyżywienie swojej rodziny, błąkającej się z nim po ulicach. Liczy ona aż sześć osób, a braknie jej podstawowych środków do życia. Zrobiło mi się bardzo przykro, więc pomogłam. Dałam panu 30zł i wskazałam mu drogę do pobliskiego sklepu. Wraz z przyjaciółką schowałam się za budynkiem, by obserwować zachowanie bezdomnego. Po kilkunastu minutach mężczyzna ze łzami w oczach wyszedł ze sklepu z reklamówkami pełnymi żywności. Podarował je swojej rodzinie, po czym wszyscy zaczęli płakać. Podeszłam do niego, powiedziałam, że mam nadzieję, iż znajdzie on swoje miejsce na świecie i będzie szczęśliwy. Przytulił mnie, a ja zaczęłam płakać. Córka owego mężczyzny podarowała mi kwiatka, po czym powiedziała, że nigdy nie widziała taty w takim stanie – szczęśliwego i płaczącego.
                Po tym wydarzeniu zupełnie inaczej „podchodzę” do ludzi bezdomnych. Pomagam, jak tylko potrafię. Warto to robić. Warto sprawiać ludziom radość.

Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie próbowała znaleźć innych zastosowań tej kreatywnej pomocy. I co wymyśliłam? Otóż: z mniejszymi dziećmi można ćwiczyć alfabetyczne porządkowanie wyrazów (rzucamy i losowe obrazki układamy w odpowiedniej kolejności). Z nieco starszymi ćwiczymy budowanie zdań. Losujemy wyrazy i umawiamy się czy mają być podmiotem, przydawką, czy dopełnieniem, a później tworzymy wypowiedzenia. Z najstarszymi ćwiczymy motywy literackie lub teksty kultury wskazane drogą losowania.


Możemy również pójść w stronę wzbogacania słownictwa i szukać: skojarzeń, synonimów, antonimów. Warto również spróbować ze związkami frazeologicznymi. Odnajdujemy wyrzucone obrazki w stosownym słowniku i sprawdzamy, jakie frazeologizmy się z nim łączą. Wymyślamy metafory, porównania, epitety i co sobie jeszcze zamarzymy.

Na pewno będę pisała o moich lekcjach z wykorzystaniem STORY CUBES.



Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz