wtorek, 31 października 2017

Fenomen warszawskiego rapera – Taco Hemingway w Poznaniu

Myślałam, ze będę najstarsza na widowni, okazało się, że jest wielu rodziców, którzy przyszli ze swoimi nastolatkami zobaczyć i posłuchać rapera w myśl zasady: lepiej mieć oko na wszystko.

 Byłam przygotowana: od kilku miesięcy słuchałam płyt Filipa Szcześniaka (Taco Hemingway) i wcale nie czułam się poddawana torturom. Na koncercie wszystko dopełniło się klarownie. Raper, jego głos, ekspresja, w tle spec od podkładu przy laptopie, skaczący tłum, skandujący wraz z wykonawcą.

Filip Szcześniak to urodzony w Kairze raper, autor tekstów, absolwent kulturoznawstwa na UW, który zaczął od nagrywania „kawałków” i publikowania ich w sieci. W 2016 roku raper został laureatem najważniejszej polskiej nagrody muzycznej – Fryderyka, za album Umowa o dzieło w kategorii Album roku Hip-Hop.

Spotkanie raperskiego przekazu z młodą, współczesną publicznością niesie z sobą paradoksy. Taco Hemingway rapuje w jednej z piosenek:

Miasto betonu i pogubionych telefonów.
Idę ścieżką usłaną szklanym szronem iPhone’ów.

Podkreśla wswoich tekstach ten nierozłączny układ: człowiek - telefon, który zaburza relacje, zastępuje prawdziwe spotkania.
A jednocześnie cała sala nagrywa fragmenty koncertu swoimi iPhonami, robi zdjęcia, wrzuca na profile i niestety trochę ten autentyczny kontakt z wykonawcą zastępuje funkcja archiwizacji. 
Czy to jest takie nieprawdopodobne, że ktoś uczestniczy w koncercie Taco Hemingwaya? Trzeba udowodnić kolegom zdjęciem zadymionej sceny.




Raper ma rzeczywiście talent do wykorzystywania trafnych spostrzeżeń na temat otaczającej rzeczywistości. Śpiewa: To miasto pachnie jak szlugi i kalafiory. Warszawa wypełnia jego czas i uwagę.

Białe wino kupione w Tesco, pierwsze miejsce na jakichś testach
Ulicami niosłem się lekko, krzyki Krakowskiego Przedmieścia

Taco Hemingway podejmuje wyzwanie i do reporterskiej tyrady wprowadza bardzo ciekawe środki stylistyczne, nietuzinkowe określenia.

nerwy to pitbulle nietrzymane na wodzy

Jest wiele zabawy słowem, ale pod pozorną zabawą, nieporadnością językową kryje się komunikat o sobie samym.

Bistro, Wisła, czysta, disco
Miałem pisać, dziś nie wyszło
Bistro, Wisła, czysta, disco
Moja bliska przyszłość
Bistro, Wisła, czysta, disco
Miałem pisać, dziś nie wyszło
Bistro, Wisła, czysta, disco
Wszędzie, wszyscy, wszystko

I jeszcze ten liryzm, do którego wykonawca nie chce się do końca przyznać.

Zanurzam się w Twoich perfumach, nie mogę oddychać
Zrzucam ortalion i nawet zapytać nie zdążę co słychać
Kiedyś na Mokotów jeździłem tramwajem trzydzieści pięć
Tyle mam pragnień i tyle tych wspomnień, i tyle Twych zdjęć.

Z utworów Filipa Szcześniaka wyłania się bardzo męski obraz świata, momentami brutalny. Paradoksem tego świata jest wizerunek dotkliwie bezbronnego mężczyzny.

Małgosia





















Małgosia

1 komentarz: