niedziela, 9 października 2022

Jazda bez trzymanki, czyli "Pan Tadeusz" według Agaty Biziuk

 

Agata Biziuk to dla mnie reżyserka kompletna, o czym przekonała mnie choćby w „Za – Polskiej”. Jej najnowsze dzieło w poznańskim Teatrze Animacji – „Pan Tadeusz. Ostatni zjazd” to emocjonalny rollercoaster.

„Pan Tadeusz. Ostatni zjazd” to dialog z epopeją narodową, to rozmowa o tym, co tu i teraz. Wachlarz tematów podjętych w tym spektaklu jest bardzo szeroki, a przy tym niezwykle trafny. Fatalna sytuacja kultury (pandemia), wojna za wschodnią granicą, kryzys gospodarczy – grupa aktorów (teatr w teatrze) postanawia więc zrobić to, co artyści w dobie kryzysu mogą zrobić, czyli stworzyć spektakl zaangażowany. Biziuk przewartościowuje mickiewiczowskie patetyczne i stereotypowe schematy. Zosia buntuje się na bycie posłuszną gąską, Telimena to trzydziestoletnia singielka, a nie wyuzdana „starsza pani”. Tadeusz chce uciec z Zosią, chcą oni żyć po swojemu, a konflikt o zamek staje się pretekstem do refleksji na temat polskich programów socjalnych. 

Pandemia, inflacja, wojna, alkoholizm, poczucie wstydu, krytyka rządu – tylko dobrze zorientowany widz odczytał wszystkie stworzone przez Biziuk aluzje. Ale pewnie o to chodzi, by kąsać widza, prowokować, skłaniać do refleksji.

Siłą spektaklu są niewątpliwie aktorzy: Anna Domalewska, Sylwia Koronczewska-Cyris, Danuta Rej, Mateusz Barta, Igor Fijałkowski, Piotr Grabowski ożywiają słowa scenariusza i mówią o tych wszystkich kwestiach prawdziwie, w końcu również ich problemy te realnie dotyczą.


zdj. Maciej Zakrzewski 

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o scenografii autorstwa Mariki Wojciechowskiej. Na środku sceny pojawił się zepsuty samochód, który symbolizował zapewne sytuację, w jakiej znalazła się kultura w czasie pandemii. Oprócz zepsutego pojazdu jeszcze tylko ustawione w kącie pianino otoczone taśmą ostrzegawczą. Kolorystykę kostiumów aktorów - całkiem współczesnych, choć z akcentami z epoki, jak cylinder, czepiec czy pantalony - zdominowały biel, czerwień i czerń. Znowu gra z widzem, Mickiewiczem, „polskością”.

zdj. Maciej Zakrzewski 

Spektakl wywołuje dyskusję o tym, co nas uwiera, boli, niepokoi. Wiadomo przecież, że niemyślenie i niemówienie o problemie wcale go nie eliminuje. Ale Polacy z jednej strony lubią rozdrapywać rany, kiedy indziej z kolei wolą udawać, że ich nie widzą...

Spektakl może więc „uwierać” i „powodować dyskomfort”, zwłaszcza w tych trudnych czasach, jakie nadeszły.

„Pan Tadeusz. Ostatni zjazd” został nominowany w kategorii „Wydarzenie kulturalne” plebiscytu Miesięcznika IKS i kultura.poznan.pl. Uzasadnienie nominacji brzmiało:

Za świetne, współczesne odczytanie narodowej epopei w reżyserii Agaty Biziuk. Za dystans i prześmiewczość, które nie są pustym szyderstwem, ale częścią ważnej treści i przekazu. Za niepodążanie drogą gloryfikacji kanonicznej lektury, ale poszukiwanie nowych znaczeń i sensów w twórczości Adama Mickiewicza. Za nadanie współczesnych kontekstów, gorzką refleksję o naszej polskiej mentalności, artystyczny poziom absurdu w interpretacji i czołowe zderzenie z klasyką, po którym wraz z wyjściem z teatru wynosi się więcej niż pytanie „I co z tego?”

No właśnie: I co z tego? Czy coś da się zmienić? Jak ja ten spektakl „przefiltruje” przez siebie? Czy możliwa jest zmiana? Dokąd Polska zmierza? Odpowiedzi nie są łatwe. Ale dzięki Biziuk w ogóle pojawia się nad nimi refleksja…

Kasia


 

 

 

 

1 komentarz:

  1. Pani Kasiu, bardzo ciekawa recenzja. Wprawdzie nie oglądałam spektaklu (na spektaklu był mój syn z klasą) i trudno mi się merytorycznie odnieść do treści pani recenzji, lecz swoją wypowiedzią bardzo mnie pani zainteresowała. Cieszę się niezmiernie, że nauczyciele jak pani, czy nasza wychowawczyni pani Natalia, angażują swój wolny czas i energię na tego typu eventy. Cieszę się, że nasze dziaciaki wzięły udział w tym spektaklu i mam ogromną nadzieję na następne takie wyjścia :)
    Pozdrawiam Agnieszka Scheller-Kowalik, mama Wiktora z 8a

    OdpowiedzUsuń