niedziela, 17 września 2017

Udane przyjęcie w Teatrze Nowym


„Bycie inteligentnym jest cholernie męczące…”


Kasia: Ale to był udany wieczór! Myślę, że „Przyjęcie dla głupca” to spektakl idealny na długi, jesienny wieczór!

Małgosia: Bardzo udany. Poszliśmy na kolację do Teatru Nowego, a właściwie do zamożnego kolekcjonera sztuki Pierre’a Brochant.

Kasia: Bohater, w którego doskonale wcielił się Janusz Grenda, wraz z grupą snobistycznych przyjaciół biorą udział w zaskakującej grze, która polega na zaproszeniu na przyjęcie jak największego głupca…

Małgosia: François - z pozoru przeciętniak, którego opuściła żona, urzędnik, maniak budujący z zapałek makiety znanych obiektów np. wieży Eiffle’a, wydaje się kandydatem idealnym… Jest wizualnym, językowym wyobrażeniem głupca. Pozory jednak mylą.

Kasia: W roli głupca Łukasz Chrzuszcz. Od dawna obserwuję tego aktora. Widziałam go w „Piszczyku” w Teatrze Polskim, przekonująco zagrał Boba w „Przesileniu”. Na Scenie Wspólnej poruszył gimnazjalistów w wyreżyserowanej przez siebie „Stopklatce”, a widzowie w każdym wieku mogli zobaczyć go jako kilkuletniego chłopca w przedstawieniu „Nina i Paul”.

Małgosia: Czy o tak zagranej roli nie mówi się brawurowa? Aktor zauroczył widzów, którzy przygotowali mu na koniec gorący aplauz. Koniecznie w tym sezonie musimy wybrać się na przedstawienie Studium Aktorskiego STA, którego jest założycielem. Prowadzi tam również zajęcia z partnerowania na scenie. Ale nie byłoby tej brawury, gdyby nie reszta zespołu, która ze spokojem grała „swoje”. Kontrast między szaleństwem Françoisa a „normalnością” reszty bohaterów był istotą tego spektaklu.




Kasia: Dla mnie zagrało wszystko – kreacje aktorskie, scenografia (z surrealistycznym obrazem Joana Miró na czele, dziwacznymi meblami, z których każdy musi być dziełem sztuki, drogimi alkoholami i porozrzucanymi torebkami po zakupach zrobionych w drogich butikach), dialogi, dobrane, trochę karykaturalne stroje. Reżyserem widowiska jest znany poznaniakom Tadeusz Bradecki, który w niesamowity sposób wczuł się w francuskie poczucie humoru i podzielił się nim z widzami. 





Małgosia: Mamy od wielu lat na ekranach kin wiele specyficznych komedii francuskich i z przyjemnością się w nich rozsmakowaliśmy. To poczucie humoru jest nam coraz bliższe. Byłam świadoma, że, że gardząc Pierrem gardzimy sobą, że kpiąc z François kpimy z siebie.

Kasia: Rzeczywiście spektakl odsłonił gorzką prawdą o człowieku – łatwo nam śmiać się z innych, nie dostrzegając wad u siebie.





Małgosia: Ile w nas normalności, ile śmiesznostek… Głupca stać na gest inteligencji, inteligent obnażył swoją głupotę. Przewrotne maski.

Kasia: A w październiku premiera – „Nine” w Muzycznym! Nie mogę się doczekać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz