wtorek, 5 marca 2019

„Narratologia” Pawła Tkaczyka. Tworzenie historii sposobem na zrozumienie trudnego materiału


Narratologia jako sposób do zrozumienia współczesnej kultury popularnej, współczesnych mediów, reklamy. Jak może przysłużyć się nauczycielowi, nie tylko humaniście?

Pamiętam jak moja nauczycielka od matematyki w szkole podstawowej mówiła: „Mów, co robisz!”  do osoby liczącej zadanie na tablicy. I rzeczywiście w klasie słychać było nieśmiały głos:

- Sprowadzam do wspólnego mianownika… wspólnym mianownikiem będzie 20…teraz… 20 podzielone na 4 równa się 5 razy licznik - razy 2 równa się 10 plus… Dodaję liczniki, to będzie….Wyłączam całości… to będzie…

Klasa z opuszczonymi głowami liczyła w zeszytach, głos był dla nich jako instrukcja lub jak kontrola pomysłu obliczeń. Taki rodzaj bezpieczeństwa, utrwalanie terminów i kolejności działań. Zwyczaj, który z czasem stał się automatyczną potrzebą.

Dziś sama stosuję taki zwyczaj komentowania działań polonistycznych na tablicy.

- Mówimy na głos, jakby do siebie, co po kolei robimy!
- Sprawdzam, czy to jest wyraz podstawowy, czy pochodny… Szukam wyrazu pochodnego, to jest… Oddzielam temat słowotwórczy od formantu. Nazywam formant, to jest przyrostek…Sprawdzam, czy są oboczności, w tym celu porównuję wyraz podstawowy i pochodny… Zapisuję głoskę pierwotną, a potem zapisuję głoskę, na która się wymieniła. Tworzę znaczenie słowotwórcze, wykorzystując wyraz podstawowy…

Narratologia Pawła Tkaczyka to nie tylko instrukcja pisania, tworzenia ciekawych opowieści, to nie tylko porady jak rozumieć język mediów, reklamy, to dla mnie potwierdzenie tego, jak ważna w procesie nauki jest narracja.

Jeżeli weźmiemy wymieniony przez mnie przykład pracy na lekcji z treściami słowotwórczymi, to zobaczymy, jak można utrwalić w pamięci mechanizm powstawania wyrazów a jednocześnie zmusić do myślenia problemowego. Opowiadam taką oto krótką historię:

Pewnego dnia starszy pan, siedząc jak co wieczór na swoim ulubionym fotelu, usłyszał pukanie do drzwi. Z niezadowoleniem oderwał się od swojej wieczornej lektury i powoli podszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer. Uchylił powoli drzwi i zobaczył na swoim progu małego raka, właściwie raczka, który wznosił szczypce do góry i rozpaczliwie wył… Wycie raczka mocno zapadło mu w pamięć…
Czy jest możliwe, że słowo wycieraczka tak właśnie powstało?

Taka historia jest całkowicie prowokacyjna i ma zmusić uczniów do myślenia, a w efekcie doprowadzić do wniosku, z którego wynika, ze rzecz nazywana wycieraczką pochodzi od słowa wycierać, a nie od dwóch słów podstawowych wyć i rak.

Od takiej analizy łatwo jest przejść do innych słów, z którymi można się w ten sposób pobawić, udowadniając za każdym razem, że proces powstawania wyrazów rządzi się swoimi prawami.
Narracja rządzi!
Małgosia




Podobną tematykę poruszałyśmy przy proponowaniu wykorzystania storytellingu na lekcji.



https://lubimyuczyc.blogspot.com/2016/12/moje-miasteczko-pomys-na-storytelling-w.html
 https://lubimyuczyc.blogspot.com/2016/03/storytelling-opowiadanie-historii.html
https://lubimyuczyc.blogspot.com/2017/01/dixit-trening-naszej-pomysowosci-i.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz