środa, 29 stycznia 2020

Europejskie Centrum Solidarności


Lata 80.  to „moje czasy”.  Uwielbiam słuchać opowiadanych przez rodziców historii o życiu w PRL–u. Ksiądz Jerzy Popiełuszko, Grzegorz Przemyk, Lech Wałęsa, Anna Walentynowicz. Smutek mieszany z radością. Szczęśliwe dzieciństwo – myślę, że dzieci urodzone w latach 70. i 80. wiedzą, co to znaczy. Ale to też trudna polityka. Walka o wolność, o chleb, o godne życie. Będąc w Gdańsku, Europejskie Centrum Solidarności było dla mnie punktem obowiązkowym. 

Idea stworzenia Centrum pojawiła się w końcu lat 90. poprzedniego stulecia, w drugiej połowie kolejnej dekady zaczęto ją realizować, by 30 sierpnia 2014 roku dokonać uroczystego otwarcia siedziby ECS. Znajduje się ona przy Placu Solidarności w Gdańsku, na terenie Stoczni, tuż za historyczną Bramą nr 2 i Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Ogromny gmach, przypominający w zamyśle statek wybudowany w Stoczni Gdańskiej i pokryty cortenem (stalą imitującą rdzę), przyciąga z daleka uwagę. Bardzo ciekawie prezentuje się też jego wnętrze – nowoczesna, otwarta przestrzeń z podziałem na strefę biurową, usługową, bibliotekę oraz duży hall ozdobiony roślinnością sprawia dobre wrażenie. Sercem obiektu jest jednak wystawa główna, znajdująca się na piętrze pierwszym i drugim.




Składa się ona z siedmiu sal, z których dwie ostatnie mają charakter bardziej dużej instalacji artystycznej i przestrzeni do kontemplacji, niż typowej wystawy historycznej. Gość kolejno odwiedza salę poświęconą strajkom sierpniowym, historii PRL i opozycji demokratycznej do 1980 roku, tak zwanemu „karnawałowi Solidarności” między sierpniem 1980 roku a 13 grudnia 1981 roku, stanowi wojennemu oraz transformacji ustrojowej w Polsce, a następnie w Europie Środkowo-Wschodniej. Ostatnia sala, nosząca imię Jana Pawła II, przy pomocy prostej prezentacji pokazuje XX-wieczne ikony walki o prawa człowieka, promując tym samym kulturę pokojowych przemian.

Narracja wystawy głównej skupiona jest więc na historii „Solidarności” i jej drogi od zrywu Sierpnia 1980 roku, przez ciemną noc stanu wojennego (sala D jest zresztą wykończona w mrocznych barwach), aż po triumf 1989 roku. W centrum zainteresowania stawiany jest wątek walki z dyktaturą o wolność, a także motyw społeczeństwa obywatelskiego, dobrze widoczny zarówno przy samoorganizacji w czasie strajku sierpniowego czy potem przy okazji licznych inicjatyw z okresu „karnawału Solidarności”. W mniejszym zakresie pokazuje się „Solidarność” jako ruch robotniczy, który posiadał swoje postulaty socjalne, co widać chociażby czytając (oryginalną!) tablicę zawierającą 21 postulatów.



Każda sala posiada swój charakter, dobrze oddający tematykę, której jest poświęcona. Pierwsza część ekspozycji przenosi nas wprost w środek Stoczni im. Lenina, co podkreślają znajdujące się na suficie kaski ochronne, maszyna do odbijania kart przy wejściu czy suwnica, na której pracowała Anna Walentynowicz. 


Część ta zresztą ciekawie oddaje specyfikę strajku, podkreślając rolę, jaką pełnili w niej artyści, intelektualiści-doradcy, dziennikarze czy wreszcie regularne, wspólne modlitwy. Pozwala to połączyć narrację faktograficzną (kolejne etapy strajku w samej stoczni, a potem na terenie całego kraju) z oddaniem społecznego wymiaru tego wydarzenia. Historia szesnastu miesięcy funkcjonowania legalnego związku zaprezentowana została na planszach odbijających się w lustrze na suficie w kształt napisu „Solidarność”. Z jednej strony zaprezentowano tu najważniejsze wydarzenia tego okresu (spór o rejestrację związku, kryzys bydgoski, zamach na Jana Pawła II i śmierć kardynała Wyszyńskiego, strajki głodowe i blokadę ronda w Warszawie, wreszcie I Krajowy Zjazd Delegatów), z drugiej zjawiska, które towarzyszyły funkcjonowaniu niezależnej od komunistów organizacji – przede wszystkim w obszarze kultury oraz tworzenia alternatywnego obiegu społecznego (prasa i książki, organizacje związane z „Solidarnością”). Oczywiście my dłużej zatrzymaliśmy się przy wystawie i multimediach dotyczących Festiwalu w Jarocinie. 





Bardzo ciekawie prezentuje się też sala poświęcona stanowi wojennemu, jak już wspomniano wykończona w ciemnych barwach. Dużą rolę znowu odgrywa tu scenografia – telewizory z przemówieniem gen. Jaruzelskiego, milicyjny STAR, mur z zomowskich tarcz, rozbity w czasie pacyfikacji płot czy więzienne cele. Interesującym pomysłem było też upamiętnienie górników zamordowanych w kopalni „Wujek” przy pomocy fragmentu górniczej szatni łańcuszkowej z przybitymi tabliczkami z ich nazwiskami. W ramach drogi do przemian ustrojowych 1989 roku będziemy mogli zobaczyć fragment debaty Wałęsy i Miodowicza, zrekonstruowany Okrągły Stół oraz zbiór słynnych „plakatów z Wałęsą” z wyborów czerwcowych. (Nie wiedziałam o secjalnej sesji zdjęciowej z Wałęsą).





W ostatniej sali na ogromnej multimedialnej mapie widać, jak zmieniała się Europa po 1989 r. Ściana obok pokryta jest kartkami, na których każdy zwiedzający może zostawić własną dedykację. Wpisy są szczere, wzruszające, pełne emocji. Białe i czerwone kartki tworzą wielki napis „Solidarność”.



Wielkim plusem muzeum jest audioprzewodnik, który prowadzi nas przez całą ekspozycję. Co ważne  - dostosowuje się do miejsca, w którym jesteśmy, nie trzeba nic przełączać.
Kolejna zaleta - różnorodność. Instalacje, dokumenty, filmy, grafitti, rekonstrukcja mieszkania, biura opozycjonisty, drukarni, kaplicy. Multimedia - filmy, muzyka, wspomnienia. Wszystko nieprzesadzone - dla mnie w punkt. 




Wizyta w ECS była dla mnie ogromnym przeżyciem, o którym z pewnością długo nie zapomnę, zwłaszcza po kwietniowym nauczycielskim strajku. Mam też nadzieję, że polityka nie zniweczy idei powstania tego Centrum. 

Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz