piątek, 7 lipca 2017

Piosenka jest dobra na wszystko… Od czego by tu zacząć…

22 lata temu napisałam pracę magisterską od kierunkiem profesora E. Balcerzana o piosence jako gatunku. Już w tytule „Gra w piosence i gra piosenkami” sugerowałam, że piosenka jest strukturą „chłonną i przylepną”. Ma nieograniczoną siłę istnienia, aktualizowania się i rozpowszechniania.

Jest ekspansywna, żywotna, co przejawia się w różnych jej odmianach i w różnych związkach muzyki i słowa. W jaki sposób piosenka przeistacza się, zmienia funkcję i sytuację wykonawczo-odbiorczą można wytłumaczyć na przykładzie utworu „Lato, lato” Ludwika Kerna do muzyki Witolda Krzemienieckiego.  Zaistniała w filmie „Szatan z siódmej klasy” (1960) Marii Kaniewskiej, ale jednocześnie funkcjonowała jako utwór estradowy, wykonywany przez Halinę Kunicką. Po 15 latach przypomnieli sobie o niej kibice, mając na myśli czołowego zawodnika polskiej drużyny piłki nożnej – Grzegorza Lato i jej podstawowym miejscem i czasem wykonania stał się stadion i czas gry a funkcją – doping dla zawodników. Piosenka zaistniała wielokrotnie.


Inny taki ciekawy przykład to to song Wojciecha Młynarskiego „W Polskę idziemy”, napisany dla potrzeb kabaretu i wykonywany przez Wiesława Gołasa (fenomenalnie wykonywany). Każdy gest, mimika, intonacja wykonawcy podkreślały intencje autora i jej parodystyczny charakter. Tym czasem piosenka rozpowszechniła się na wszelkiego rodzaju biesiadach, spotkaniach i zmieniła swoją konwencję. Sytuacja sprawiła, że piosenka stała się hymnem pijackim bardzo serio. Wszystkie sensy ironiczne Młynarskiego pokonane zostały ślepą wiarą w sens powierzchniowy.

„my –pełni  wiary, choć łeb nam ciąży,
Ciąży jak ołów,
Że żadna siła  zła nie pogrąży
Orłów, sokołów”

Stało się to poza wolą autora, ale z drugiej strony otwiera nowe odczytanie tego tekstu. Należy założyć, że poważne, biesiadne śpiewanie tej piosenki może być formą przyznania się, identyfikacji ze straconym życiem opisywanych bohaterów.

„słuchaj…rodaku…czerwone maki…serce…ojczyzna…trzaska koszula – tu…szwabska kula…to, popatrz blizna”

Taki wariant istnienia utworu spełniła ambicje Młynarskiego, bo udowodnił, że piosenka oddziaływuje na słuchaczy - uzmysławia im wiązankę naszych narodowych cech: kompleksów, ojczyźnianej martyrologii, niepokojów zagłuszanych alkoholem. Utwór „W Polskę idziemy” ze swego satyrycznego istnienia („o innych”) przeszedł w piosenkę o charakterze autokrytycznym („o nas”).

I na tym polega siła piosenki i talentu Wojciecha Młynarskiego, któremu, mam nadzieję, prędzej czy później poświęci się wspaniały koncert w hołdzie twórczości.
Małgosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz