piątek, 23 października 2015

Mocny spektakl, trudny temat -„Stopklatka"

Podsumowaniem omawiania Poczwarki" był spektakl Stopklatka", ktory  klasa humanistyczna miała okazję obejrzeć na Scenie Wspólnej.


W przedstawieniu wykorzystano konwencję stand-up. Wynikała ona z tekstu, bowiem główny bohater przez większość spektaklu prowadził monolog. Chłopak (Łukasz Chrzuszcz) to sparaliżowany nastolatek po wypadku. Jeździ na wózku inwalidzkim, jest zdany na opiekę swojej matki. Co ciekawe, mimo, że mówił bardzo dużo, to dość enigmatycznie opowiadał o swojej realnej sytuacji. Widz wiedział jedynie z paru zdań, że obecny stan niepełnosprawnego bohatera spowodowany został skokiem na główkę do wody. Jego historia była opowiadana poprzez serię przywoływanych przez chłopaka żartów, klisz, tekstów kultury popularnej. Warstwa dźwiękowa funkcjonowała w przedstawieniu na zasadzie ścisłej ilustracyjności. Kiedy na przykład bohater cytował znany fragment z filmu Pulp Fiction", wtedy w tle pojawił się charakterystyczny motyw z filmu. Sam Łukasz Chrzuszcz kładł akcent przede wszystkim na komiczny walor tekstu, który pełen humoru niezawodnie działał na młodego odbiorcę.
Autorka tekstu – Malina Prześluga - świat swojego bohatera połączyła ze światem, w którym żyje aktor w teatrze. On każdego wieczora funkcjonuje w świecie wymyślonym, podczas każdego spektaklu staje się kimś innym. Chrzuszcz proponuje show. Nie udaje niepełnosprawnego gimnazjalisty, bo byłby śmieszny i nieprawdziwy. Lepi swojego bohatera z scen przed wypadkiem, z obrazów, którymi żyje jego bohater (są to stopklatki z filmów, które namiętnie ogląda). Chrzuszcz wciąga widzów w świat teatru, obnaża teatralne triki, zdradza kulisy kuchni. Pozornie monodram ma charakter autotematycznego wykładu o teatrze, ale niepostrzeżenie zabawa zaczyna robić się coraz bardziej poważna, śmiech coraz częściej więźnie w gardłach, ale show nie zamienia się w tanią dydaktykę.
Chrzuszcz uwodzi aktorstwem, żongluje konwencjami, uwodzi publiczność, a ta nie pozostaje obojętna. Monodram ma zawrotne tempo, przypomina najlepsze filmy akcji. To historia pewnego skoku do wody – bez drabiny, bez dmuchanego baseniku, bez kukły, która udaje człowieka. Jest akcja i jest lajf!

Spektakl sprowokował gimnazjalistów do poważnej rozmowy o życiu ludzi wypchniętych poza nawias (zamkniętych w domach lub specjalistycznych ośrodkach). Autorzy sztuki niczego bowiem  nie infantylizują, nie banalizują. Traktują niepełnosprawność zwyczajnie. Mocny spektakl. Trzeba go zobaczyć.
Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz