piątek, 5 lutego 2016

„Gęś, śmierć i tulipan” – refleksyjny spektakl o śmierci dla młodego odbiorcy


Pustka, cisza, pojedyncze elementy: drzewo, umowny staw, trawa, przelatujący ptak. Muzyka. Świt i noc. Piękne, wystudiowane gesty. Zatrzymanie. Wstrzymany oddech. Gładzenie rękoma kart czytanej książki. Zadyszka z radości opowiadacza-obserwatora. A na scenie one: gęś i śmierć. Kobiety. Potem już tylko śmierć. Pustka i cisza. Płynącą rzeka. (…) takie było życie.
Dziś w ramach zajęć humanistycznych obejrzałam (przeżyłam?) wraz z moją klasa IIa spektakl „Gęś, śmierć i tulipan” na podstawie książki Wolfa Erlbrucha. Przedstawienie odbyło się na Scenie Wspólnej. W pracach Erlbrucha spotyka się często to, co charakterystyczne dla twórczości dla dzieci: zwierzęta (dla niektórych „zwierzątka”). Tutaj jednak (i nie tylko tutaj) stają się figurami przeżywającymi pytania i wątpliwości bardzo ludzkie. Te, które czynią nas ludźmi.
 Czym jest śmierć?  Dlaczego jest tajemnicza? Czemu z takim trudem przychodzi nam mówienie o niej? Czy można posługiwać się tutaj kategoriami „dobre” i „złe”? Podobnie jak w jego książkach znacząca jest biel kartki, tak w dzisiejszym spektaklu – ważna była cisza (choć – paradoksalnie -  właściwie prawie cały czas obecna była muzyka) i spokój panujący na scenie. Skupienie wypracowane dzięki oszczędnym, wystudiowaniem ruchom animującym lalki aktorkom. Ich szare stroje. Ich milczenie.  Ale i szczypta dowcipu. Obok nich statyczny, siedzący z boku, narrator – obserwator. Potrafiący skupić na sobie uwagę pomimo oszczędnych gestów, wstrzymanego oddechu, przymkniętych oczu. Kolejne wschody i zachody słońca. Zmieniające się pory roku. I gęś, która nie tylko dostrzega śmierć, ale zaprzyjaźnia się z nią. Ogrzejesz mnie trochę? Piękne gesty. Piękne sceny.



Niezwykły, przejmujący spektakl, w którym nie ma nic zbędnego i wszystko jest po coś. Taki, który nie uwodzi widza, a dyskretnie stawia go wobec tajemnicy. Pozwala na jej przeżycie. Dla niektórych smutny, wywołujący obietnicę, „że następnym razem będzie coś wesołego” Dla innych: „nudy", dla niektórych wzruszający albo – pomimo pozornej nieuwagi – poruszający czułe struny. Z całą pewnością spektakl teatru „Baj" wydobywa z książki całe piękno, skryte pomiędzy stronami.
Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz