poniedziałek, 21 marca 2016

Przygotowanie do życia w rodzinie w czasach popkultury

21 marca – pierwszy dzień wiosny. Jak go uczcić? Moja humanistyczna klasa IIa jednogłośnie zadecydowała…. oczywiście w teatrze! Ty bardziej, że na Scenie Wspólnej gościnnie wystąpił Wrocławki Teatr Lalek ze swoim spektaklem „Sam, czyli przygotowanie do życie w rodzinie.”

Język oraz problematyka spektaklu od razu trafiła do gimnazjalistów. „Sam, czyli przygotowanie do życia w rodzinie” Marii Wojtyszko to nie lekcja, ani wykład, ale opowieść o trzynastoletnim Samuelu Twardowskim, którego rodzice postanawiają się rozwieść. Na pogubionego w sytuacji chłopaka spadają na dodatek problemy towarzyszące okresowi dojrzewania – miłość do Wioli, nowej koleżanki, wstyd i lęk przed odrzuceniem uczucia, bójki z klasowym kolegą. Samuel musi też konfrontować się z nowymi kochankami ojca (niewiele starszymi od Sama) a także serbskim narzeczonym matki. Widząc spokój i szczęście w rodzinie Wioli (wielodzietna, katolicka rodzina, w której chłopcy dostali imiona po świętych i papieżach), wpada na pomysł, by dać się tu adoptować, co wpędza rodziców ukochanej w niemały popłoch. Ostatecznie wszystko kończy się happy endem. Ojciec wiąże się z inteligentną i wyrozumiałą narzeczoną, nowy mąż matki znajduje z chłopakiem wspólny język, Wiola odwzajemnia miłość, a klasowy dresiarz uczy go jeździć na rowerze, ponieważ rodzice nigdy nie znaleźli na to czasu. Reżyser spektaklu (Jakub Krofta) umiejętnie posługuje się stereotypami. Rodzice Sama to wyzwoleni buntownicy, protestują przeciwko Kościołowi, popierają in vitro. Szkoła nie uczy młodych ludzi „prawdziwego życia”, gdyż na lekcji wychowania do życia w rodzinie, uczniowie mają czytać wypracowania na temat „Twoja koleżanka chce dokonać aborcji. Podaj argumenty, dla których nie powinna tego robić.”


Na pochwałę zasługuje  cała obsada – Grzegorz Mazoń (również autor muzyki do spektaklu), który w błyskotliwy sposób wybrnął z roli trzynastolatka, nie popadając w karykaturalną dziecinadę, grając z wyczuciem konwencji i humorem, Kamila Chruściel w roli znerwicowanej i nieco pogubionej w nowej sytuacji matki, Radosław Kasiukiewicz jako przeżywający drugą młodość ojciec, Marek Koziarczyk – klasowy dresiarz o skrywanej wrażliwości, Konrad Kujawski w roli serbskiego narzeczonego i ojca Wioli czy Marta Kwiek – matka Wioli i strofująca wszystkich nauczycielka o skrzekliwym głosie z ogromną trwałą na głowie. Aktorzy z wyczuciem odgrywają sytuacje z życia nastolatków, nawet jeśli czasem sięgają po parodię, to z ironią, którą widownia szybko odczytuje. Dzięki temu, spektaklowi „Sam, czyli…” daleko do pretensjonalności, ale i banalizowania problemów chłopaka.



„Sam, czyli przygotowanie do życie w rodzinie.” to także gorzka satyra na system edukacji, obnażająca słabość szkoły jako instytucji, która ma przygotować uczniów nie tylko do kolejnych egzaminów, ale do życia – w rodzinie i poza nią. Spektakl ukazuje, jak bardzo obraz świata kreowany przez szkołę odbiega od rzeczywistego. To groteskowe zderzenie początkowo wywołuje śmiech, ale nie należy dać się zwieść. Komediowo-musicalowy kostium spektaklu podszyty jest smutkiem. Samotność głównego bohatera to bowiem coś więcej niż historia pojedynczego przypadku – to samotność całego pokolenia, nie znajdującego oparcia w tradycyjnych instytucjach opiekuńczych.


Kasia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz