Podziwiam malarzy, plastyków, grafików… zaczynają od pomysłu, by dzięki swoim umiejętnościom stworzyć graficzne cudo. I moja fascynacja tą pracą wcale się nie zmienia w wyniku rozszerzenia skali środków na narzędzia informatyczne, programy graficzne. Owszem nadal podziwiam Degasa, Moneta, którzy chcą uchwycić moment, nakładają farbę na płótno małymi pociągnięciami, by w efekcie do historii sztuki przeszła „Próba baletowa na scenie” czy „Nenufary”, ale błyskotliwość współczesnych twórców liczy się dla mnie tak samo.
W
tych poszukiwaniach współczesnego
patrzenia na świat znalazłam Milę Fringee i jej plakaty. Znana
ilustratorka miesięczników znajduje swoje powołanie w tworzeniu arcyciekawych
plakatów. Gdybym miała je przyrównać do literatury, to powiedziałabym, że to
plastyczne aforyzmy. Mają coś w sobie z pouczenia, wskazówki życiowej i coś z graficznego skrótu myślowego,
plastycznej kondensacji.
Mila
Feringee w bardzo trafny, przejrzysty sposób portretuje znanych twórców, ludzi
estrady. Robi to, tworząc kolaże, szukając symbolu, skojarzenia, portretuje
poprzez charakterystyczny gest, scenę. Wykorzystuje cytat, motto, wskazówkę. Jest
mieszkanką i twórczynią popkultury. Czuje się świetnie w tej materii tak
szerokiej i wieloznacznej. Zawsze uderza w punkt. Cenię sobie jej plastyczne
przedstawienia piosenek i ikon muzyki polskiej oraz kultowych filmów. Cenię
zaangażowanie w sprawy społeczne.
https://www.facebook.com/MilaFringee
Jeśli plakat na ścianie, to właśnie
Mili Fringee.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz