Zapraszamy do lektury naszych maturalnych wspomnień:)
Kasia:
Kiedy co roku maturzyści rozpoczynają „egzamin dojrzałości” przypominam sobie
moją maturę w 2007 roku. Na pierwszy ogień język polski. Zdecydowana na studia
polonistyczne bardzo przykładałam się do nauki. Na egzaminie pisemnym na poziomie
rozszerzonym czytanie ze rozumieniem na podstawie tekstu Teresy
Sasińskiej – Klas, Dziennikarstwo – zawód
czy wyzwanie? oraz wypracowanie: Dwa
obrazy prowincji. Porównaj sposoby ich kreacji w podanych fragmentach „Pani
Bovary” Gustawa Flauberta i „Republiki marzeń” Brunona Schulza
(zaskoczeniem było to, że temat pierwszy raz nie odnosił się do lektur z kanonu).
Pamiętam początkową pustkę w głowie, ale na szczęście szybko minęłaJ.
Egzamin ustny – prezentacja wybranego tematu. Wybrałam motyw samobójstwa w literaturze: Samobójstwo – przejaw słabości ludzkiej czy wyraz indywidualizmu? Odniosłam się do „Cierpień młodego Wertera”, „Reduty Ordony” , „Romea i Julii”, „Pętli” Marka Hłaski, „Zdążyć przed Panem Bogiem”, „Granicy”, „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”. Egzamin wspominam bardzo dobrze, jak przedsmak egzaminów ustnych na polonistyce. Rozmowa na wiele tematów, merytoryczne pytania, wiele dygresji, kontekstów. Poczułam się wtedy naprawdę dorośle. Komisję zaskoczyłam również uszytym specjalnie na tę okazję rekwizytem. Podczas wystąpienie na wieszaku dumnie wisiał niebieski frak i żółta kamizelka – strój Wertera, który stał się przecież werterowskim symbolem na całym świecie. Jednak zanim weszłam do sali spotkało mnie kilka przygód. Egzamin się przyspieszył, za chwilę moja kolej, a ja w domu oddalonym 25 km od szkoły. Szybko zebrałyśmy się z mamą, jednak jak na złość po drodze spotkała nas ulewa i… przestały działać wycieraczki. Pamiętam minę mojej mamy, która bez słowa zatrzymała się i odgięła wycieraczkę, jednocześnie ją naprawiając. ZdążyłamJ
Egzamin ustny – prezentacja wybranego tematu. Wybrałam motyw samobójstwa w literaturze: Samobójstwo – przejaw słabości ludzkiej czy wyraz indywidualizmu? Odniosłam się do „Cierpień młodego Wertera”, „Reduty Ordony” , „Romea i Julii”, „Pętli” Marka Hłaski, „Zdążyć przed Panem Bogiem”, „Granicy”, „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”. Egzamin wspominam bardzo dobrze, jak przedsmak egzaminów ustnych na polonistyce. Rozmowa na wiele tematów, merytoryczne pytania, wiele dygresji, kontekstów. Poczułam się wtedy naprawdę dorośle. Komisję zaskoczyłam również uszytym specjalnie na tę okazję rekwizytem. Podczas wystąpienie na wieszaku dumnie wisiał niebieski frak i żółta kamizelka – strój Wertera, który stał się przecież werterowskim symbolem na całym świecie. Jednak zanim weszłam do sali spotkało mnie kilka przygód. Egzamin się przyspieszył, za chwilę moja kolej, a ja w domu oddalonym 25 km od szkoły. Szybko zebrałyśmy się z mamą, jednak jak na złość po drodze spotkała nas ulewa i… przestały działać wycieraczki. Pamiętam minę mojej mamy, która bez słowa zatrzymała się i odgięła wycieraczkę, jednocześnie ją naprawiając. ZdążyłamJ
Zdawałam
również wiedzę o społeczeństwie, historię, historię sztuki i oczywiście język
angielski. Wiedzę o społeczeństwie wspominam bardzo dobrze. Na poziomie rozszerzonym zmagałam się z tematem: Przedstaw sposoby rozwiązywania problemu biedy we współczesnej Polsce.
Jakie działania mające na celu zwalczanie biedy powinny być podejmowane przez
państwo, samorządy lokalne i organizacje pozarządowe w dziedzinie polityki
społecznej, gospodarki i edukacji (podaj po 5 rodzajów działań w każdej
dziedzinie, przypisując je poszczególnym podmiotom).
W
ten sam dzień po południu zdawałam również (jako jedna z trzech osób w szkole)
historię sztuki. Jak ja się denerwowałam! W głowie jak migawki przeskakiwały mi
poszczególne obrazy i rzeźby. Czy dam radę? Dałam! Pamiętam, że m. in. porównywałam
obraz Vermeera „Dziewczyna czytająca list” oraz „Jedzących kartofle” Vincentego
van Gogha oraz napisałam pracę na temat: Na
trzech wybranych przykładach dzieł wykaż, w jaki sposób artyści w sztuce
nowożytnej przedstawiali życie codzienne.
Historia
to był mój ostatni egzamin – zdawałam go pod koniec maja. Kiedy tylko otworzyłam
arkusz od razu zajrzałam, jaki jest temat eseju. W głowie tysiąc myśli: Czy
traktat krakowski to to samo co hołd pruski? Jeśli nie, to kiepsko.
Zaryzykowałam – opłaciło się. Temat brzmiał: Scharakteryzuj przyczyny i skutki traktatu krakowskiego z 1525 r. dla
Rzeczypospolitej w XVI - XVIII w. Po powrocie do domu z ulgą pościągałam ze
ścian wszystkich mapy myśli, fiszki z datami, listy z nazwiskami królów,
polityków, książąt.
Ulga
po egzaminach była ogromna. W liceum, do którego chodziłam, obowiązywała zasada,
że wręczenie świadectw ukończenia szkoły odbywało się dopiero po maturze. Był
to naprawdę piękny dzień. Byłam dumna ze świadectwa z wyróżnieniem, ale i pełna
obaw co do wyboru studiów, dostania się na nie…. Jednak wraz z otrzymaniem
świadectwa byłam pewna jednego: czekały mnie 3 miesiące wakacji! Najdłuższych w
życiu!
Małgosia:
To jedno z najsilniejszych moich wspomnień… Prawdziwy egzamin dojrzałości… Atmosfera w szkole i podziw
młodszych roczników. Cofnijmy się od roku, w którym Kasia zdawała maturę o 16
lat. Jest rok 1991. Małe, ale piękne
miasteczko, liceum z tradycjami, dwie klasy zajmują miejsca w starej sali
gimnastycznej i piszą wypracowanie na jeden wybrany indywidualnie temat. Ja
oczywiście z literatury współczesnej, o wartościach, o człowieku w kontekście
wojny i holocaustu. Miałam wenę. Pisałam 4 godziny, biorąc pod uwagę teksty
Grudzińskiego, Nałkowskiej, Camusa, Moczarskiego, Krall, Szczypiorskiego,
Miłosza, Herberta, cytowałam moje ulubione fragmenty (które się wtedy po prostu miało w pamięci) i
w ogóle pamiętam tę pracę mniej jako rozprawę, bardziej jako esej. Miałam
ogromne szczęście, moja polonistka
(prof. Jolanta Cyunczyk) wybrała na ostatni rok szkoły podręcznik/antologię pod red. B.
Chrząstowskiej „Literatura „źle obecna” w szkole” (I wydanie) z tekstami
dotychczas cenzurowanymi, niewygodnymi, które pokazały mi nowe konteksty
współczesnej literatury. Uwielbiałam ten podręcznik. Mam go do dziś. Kiedy na
egzaminie wstępnym na polonistykę zobaczyłam prof. B. Chrząstowską, zadała
wszystkim zgromadzonym sondażowe pytanie o to, kto omawiał na lekcjach teksty z
tego podręcznika. Zgłosiła nas się tylko połowa.
Ponieważ
moja matura z polskiego była czytana i poprawiana przez dyrektora i nauczycieli
ze szkoły, oprócz oceny, doczekałam się też ustnych gratulacji. To pomogło mi
ostatecznie upewnić się, że pójdę na polonistykę.
Drugi
dzień - matematyka. Mogłam już wybierać przedmiot, ale czułam intuicyjnie, że
ta matma bardzo mi pomoże. Spędziłam cały rok na fakultecie matematycznym z
kolegami, którzy chcieli dostać się na Politechnikę Poznańską i matura z matematyki nie była dla
mnie trudna. To obycie pomogło mi na studiach, gdy głęboko omawialiśmy logikę i
gramatykę języka.
Kiedy
okazało się, że mam piątkę z wypracowania, zostałam zwolniona z ustnej matury z
polskiego. Został mi egzamin z języka (zdawałam rosyjski) i historia, które przeszły bezboleśnie.
Rodzice
przeżywali, ale chyba byli o mnie spokojni. Prawdziwe emocje i prawdziwe życie
miało się dopiero zacząć. Egzamin na studia miał dopiero pokazać, co potrafię.
Ale to już zupełnie inna historiaJ
Życzymy
maturzystom intensywnych przeżyć podczas tych majowych dni, walki o każde
zdanie, każdy punkt. Tego czasu nie powinno się przechodzić „na zimno”, bez
emocji. To moment silnych wzruszeń, czasem zawodu, ale
przeważnie szczęścia.
K&M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz