Beztroskie
dzieciństwo kojarzy mi się między innymi
z ciągłymi zabawami na dworze. Nie mieliśmy komórek, komputerów i tabletów.
Mieliśmy za to nieograniczoną wyobraźnię. Do zabawy potrzebna nam była
skakanka, guma, kreda. Ba! Tak naprawdę wystarczył znaleziony patyk i trochę
miejsca.
Pamiętam jak w chowanego potrafiło bawić się wieczorem z
dwadzieścia osób! Tak samo było podczas gry w palanta, podchody. Każda gra
miała zasady, wyliczanki, rymowanki. Często musieliśmy przekonywać rodziców, by
móc zostać na dworze jeszcze troszkę. Brudni i szczęśliwi zasypialiśmy od razu,
a na drugi dzień w szkole, jakby wbrew logice, mieliśmy znów mnóstwo energii.
Bardzo
ucieszyłam się z propozycji Sceny Wspólnej, która stworzyła interaktywne
zajęcia „Zabawy podwórkowe”. Dzięki temu moi czwartoklasiści przekonali się, jak
doskonale można bawić się bez elektroniki. Byłam mile zaskoczona zarówno poziomem
zajęć, jak i zaangażowaniem mojej grupy. Dzięki naszej energii wyszło nawet
słońce!
Każdy
znalazł coś dla siebie, bawił się, oderwał od codzienności. U wszystkich
gościł uśmiech! To zasługa również animatorów – Kropki, Kreski i pana Picika,
który dodatkowo był „podwórkowym” DJ-em.
Kolejny
raz nie zawiodłam się na propozycji Sceny Wspólnej!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz