MARZENA
ŻYLIŃSKA – zajmuje się metodyką, neurodydaktyką w edukacji. Jest autorką
licznych artykułów i dwóch książek: „Między podręcznikiem a internetem” i „Neurodydaktyka.
Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”. Szkoli nauczycieli, tworzy
materiały dydaktyczne umożliwiające uczniom rozwijanie kreatywności, myślenia
abstrakcyjnego. Obecnie jest zaangażowana w tworzenie ruchu Budzących się
szkół.
Przyszedł
czas, kiedy dokonania medycyny – badania pracy mózgu możemy wykorzystać w
budowaniu współczesnej edukacji. Wiedza o neurobiologii jest już taka bogata, że
trudno udawać, że nie ma ona wpływu na efektywność
nauczania. Współczesny nauczyciel, a właściwie bardziej współczesny kreator systemu edukacyjnego musi zdawać
sobie sprawę, że trzeba zmienić podejście do nauczania.
Mam
wrażenie, że polscy nauczyciele mają intuicyjną świadomość wszystkich wniosków
płynących z książki Żylińskiej. Wierzę w nauczycieli i mam pewność, że na swoim
lekcyjnym poletku robią wszystko, by wykorzystać naturalny potencjał ucznia. Na
każdej lekcji odwołują się do przydatności danej wiedzy, personalizują
materiał, wywołują emocje, by proces
uczenia postępował naturalnie.
Uwielbiam
w mej nauczycielskiej praktyce przesunąć optykę
patrzenia na literaturę i nie stać w tej loży eksperckiej, przejść na trybuny
uczniowskie, by w taki zupełnie laicki sposób, z dziecinną ciekawością
zastanowić się nad tekstem. Uczniowie, widząc moją ciekawość, zarażają się i z poczuciem wspólnych poszukiwań,
dociekań pochylają się nad lekturą. To z całą pewnością przypomina przyrodnicze
poszukiwanie okazów ze szkłem powiększającym.
To moja odpowiedź na postulaty Żylińskiej (neurony lustrzane) o budzeniu uczniowskiej
ciekawości. Uważam, że nie ma uczniowskiej ciekawości bez ciekawości
nauczyciela. Jeśli materiał jest nam nauczycielom obojętny, traktujemy go
rutynowo i schematycznie omawiamy.
Pierwsze
10 minut lekcji jest najważniejsze. Musimy wysłać taki sygnał do naszych
uczniów, by zaintrygować, zafascynować,
stworzyć aurę tajemnicy. Pamięć operacyjna jest jak ucho igielne, tylko
prawdziwie „zareklamowane” informacje mają szansę się przecisnąć do pamięci
długoterminowej. Marzena Żylińska wskazuje na istotną rolę każdej części lekcji.
Powiedzmy, że już nam się uda zaciekawić uczniów. Co dalej? Zadaniem
nauczyciela nie jest rysowanie śladu i prowadzenie uczniów dokładnie po tej
linii. Zdaniem nauczyciela jest towarzyszenie uczniom w autonomicznej drodze, w której nie ma z góry wyznaczonej mety i rozwiązania. Neurobiolodzy podkreślają
istotną rolę dopaminy, hormonu szczęścia, który wytwarza się podczas procesu
uczenia, jest on wewnętrzną nagrodą za trud dociekania prawdy.
Czy
neurobiologia akceptuje sprawdzanie wiedzy, testowanie umiejętności?
Zewnętrzna
motywacja (wyniki na teście) są znacznie mniej efektywne od motywacji
wewnętrznej.
Czy od samego mierzenia można
urosnąć? – pyta Żylińska. Genialne pytanie.
Zamiast
testowania, sprawdzania po każdej cząstce materiału neurodydaktycy chcą
pogłębienia wiedzy w danej dziedzinie, bo jest szansa, że na raz
zostawionych „hakach” w pamięci można powiesić kolejne elementy, doczepić następne porcje wiedzy.
Wierzę
w polskich nauczycieli, wierzę w ich kreatywność, ale jest potrzeba kształcenia
studentów specjalizacji nauczycielskich pod kątem nowego spojrzenia na uczenie
się i funkcjonowanie mózgu a przede wszystkim akceptacja
dla wolności nauczyciela w tym zawodzie.
Małgosia
Dziękuję za przypomnienie tej pozycji! Może zdążę po nią sięgnąć jeszcze w tym roku. ;)
OdpowiedzUsuń