„Szalone nożyczki” to niebanalna sztuka komediowa autorstwa Paula
Pörtnera, wpisana do Księgi Rekordów Guinessa jako najdłużej grane
przedstawienie w Stanach Zjednoczonych. Ta brawurowa komedia doczekała się
realizacji ponad 50 000 spektakli w teatrach na całym świecie, a przez
ponad trzydzieści lat od premiery w Bostonie obejrzało ją blisko 11 000 000
widzów!
W minioną sobotę miałam przyjemność obejrzeć wersję Wrocławskiego
Teatru Komedia, który gościł w Jarocińskim Ośrodku Kultury (w którym swoją
droga naprawdę dużo się dzieje!)
Akcja dzieje się w salonie fryzjerskim zmanierowanego Tonia
Wziętego. Wynajmuje on salon od mistrzyni fortepianu Izabeli Richter. Pewnego
dnia zostaje ona zamordowana w swoim mieszkaniu znajdującym się tuż nad salonem
pana Antonia. W tym czasie w salonie znajdują się: Antonio, Barbara Markowska
(druga fryzjerka) oraz ich klienci: handlujący antykami Edward Wurzel, żona
bogatego posła – pani Helena Dąbek, pan Michał i pan Więckowski. Jak się
później okazuje, ci dwaj ostatni to policjanci, którzy zaraz rozpoczynają
prowadzenie śledztwa w sprawie zabójstwa pani Richter; podejrzani są wszyscy,
którzy w tym czasie przebywali w salonie (oprócz policjantów).
Można by powiedzieć – kolejna komedia kryminalna. „Szalone
nożyczki” wyróżniają się jednak tym, że w pewnym momencie to widz zaczyna odgrywać
największą rolę w śledztwie. Wszyscy mogą zadawać pytania, dociekać prawdy,
dopytywać o szczegóły, a aktorzy (nadal z ogromnym poczuciem humoru) muszą na
to wszystko spontanicznie reagować. To również widz decyduje o zakończeniu.
Poprzez głosowanie wybierany jest winny zbrodni i tak właśnie kończy się
sztuka. Tak więc za każdym razem mordercą może być ktoś inny.
To wszystko nie udałoby się, gdyby nie obsada (w całej Polsce w
sztuce grają bardzo znane nazwiska). Podczas jarocińskiego spektaklu Barbarę
Markowską zagrała Małgorzata Kałuzińska, Helenę Marię Dąbek - Marzena Oberkorn, Komisarza Kowalewskiego - dyrektor teatru - Wojciech Dąbrowski, Aspiranta Tomasiuka - Marian
Czerski, Edwarda Wurzel - Krzysztof Grębski, Antoniego Wziętego - Tomasz Lulek. Każdy wykreował postać charakterystyczną,
czymś się wyróżniającą – zniewieściały Tonio, popełniający błędy językowe
Edward, roztrzepana Basia, dociekliwi komisarze. Miłym zaskoczeniem była również
obecność Wojciecha Dąbrowskiego podczas przerwy na widowni (co jest stałym elementem
przedstawienia) – był to czas na pierwsze pytania i sugestie co do podejrzanych.
Wszystko zagrało idealnie – nagłośnienie, scenografia (salon
fryzjerski), głośność. Dwie godziny minęły błyskawicznie. I nie przeszkadzał mi
nawet fakt, że siedziałam w 25 rzędzie.
W czerwcu Wrocławski Teatr Komedia pojawi się w Jarocinie po raz drugi.
Tym razem ze spektaklem „Edukacja Rity”. Będę!
Kasia
Bardzo trafna recenzja.Byłam również i potwierdzam.Sztuka warta obejrzenia!
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu też jest teatr Komedia??? myślałam, że mamy tylko w Warszawie https://teatrkomedia.pl/. Ale jeśli sztuki są takie jak w naszym warszawskim to na pewno warto odwiedzić. Pana Dąbrowskiego kojarzę z Wrocławskiego serialu :)
OdpowiedzUsuń