„Chłopi” W. Reymonta to obraz polskiej wsi, charakterystyka jej mieszkańców wraz z całą obyczajowością. Nie braknie opisów polskich świąt z ich wystawnym jadłospisem. I już jesteśmy głodni.
Moje ulubione fragmenty dotyczą Wielkanocy, bo można wyczuć z jakim szacunkiem podchodzili mieszkańcy Lipiec do każdego świątecznego zwyczaju i elementu. Wszelkie przygotowania opisane są w rozdziale 4 części 3 powieści. Rozpoczynają się od bielenia izdeb, odkurzania obrazów i mebli, szorowania podłóg. Ludzie pościli na Chwałę Pańską od piątku do niedzieli, poprzestając na ziemniakach pieczonych i suchym chlebie.
A
kiedy przyszedł czas na święcone…
Pod szczytowym oknem stanął u Borynów stół przykryty cieniuśką płachtą ozdobiony czerwonymi wystrzygankami Jagusi.. Na środku stołu wysoka Pasyjka, a przed nią na wywróconej donicy baranek z masła z oczami z ziaren różańcowych, ogon, uszy, kopytka, chorągiewkę z postrzępionej wełny. Wokół leżały chleby pytlowe i kołacze pszenne z masłem i mlekiem zagniatane, potem żółte placki z rodzynkami, z serem, z cukrem i makiem. Na końcu postawiono dużą michę z kiełbasami, ubranymi jajkami a w brytfannie całą nogę świńską i galart, galantnym karwasem z głowizny zwany. Wszystko ozdobione zieloną borowiną. Takie było święcone w Lipcach, z którym to nie chodziło się do kościoła, a oczekiwało na księdza w domu, bo świecone było wszystko, co przygotowane na święta.
W
niedzielę świąteczną nie rozpalano ognia w kominie, tylko kontentowano się
zimnym święconym, rozdzielonym równo na talerze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz