Ulica
Bracka w Krakowie prowadzi z Rynku Głównego na południe do kościoła oo.
Franciszkanów, nazywanych także braćmi mniejszymi i stąd nazwa ulicy – Bracka.
W
przeciwieństwie do innych ulic wychodzących z Rynku, nie jest ona idealnie
prosta, lecz wygięta w lekki łuk. Ta krzywizna jest dowodem na to, że istniała
tu jeszcze przed lokacją miasta w 1257 jakaś zabudowa, którą musieli uwzględnić
ówcześni urbaniści, wytyczając nowy plan Krakowa. Uliczka jest krótka, ale
posiada wiele zabytkowych domów.
Całej
Polsce stała się znana dzięki piosence wykonywanej przez Grzegorza Turnaua,
który także skomponował do niej muzykę. Słowa piosenki napisał zaś poeta z
Warszawy – Michał Zabłocki. Kiedy przygotowywano materiał na płytę Zabłocki
przeprowadził się na Bracką, a w Krakowie
cały czas padało…
Na
północy ściął mróz,
Z
nieba spadł wielki wóz,
Przykrył
drogi pola i lasy.
Myśli
zmarzły na lód,
Dobre
sny zmorzył głód,
Lecz
przynajmniej się można przestraszyć.
Na
południu już skwar,
Miękki
puch z nieba zdarł,
Kruchy
pejzaż na piasek przepalił.
Jak
upalnie mój Boże,
Lecz
przynajmniej być może,
Wreszcie
byśmy się tam zakochali.
A
w Krakowie na Brackiej pada deszcz,
Gdy
konieczność istnienia trudna jest do zniesienia.
W
korytarzu i w kuchni pada też,
Przyklejony
do ściany zwijam mokre dywany,
Nie
od deszczu mokre lecz od łez.
Na
zachodzie już noc,
Wciągasz
głowę pod koc,
Raz
zasypiasz i sprawa jest czysta.
Dłonie
zapleć i złóż,
Nie
obudzisz się już,
Lecz
przynajmniej raz możesz się wyspać.
Jeśli
wrażeń cię głód
Zagna
kiedyś na wschód,
Nie
za długo tam chyba wytrzymasz.
Lecz
na wschodzie przynajmniej życie płynie zwyczajnie,
Słońce
wschodzi i dzień się zaczyna.
A
w Krakowie na Brackiej pada deszcz,
Przemęczony
i senny zlew przecieka kuchenny,
Kaloryfer
jak mysz się poci też.
Z
góry na dół kałuże przepływają po sznurze
Nie
od deszczu mokrym lecz od łez.
Bo
w Krakowie na Brackiej pada deszcz,
Gdy
zagadka istnienia zmusza mnie do myślenia.
W
korytarzu i w kuchni pada też,
Przyklejony
do ściany zwijam mokre dywany
Nie
od deszczu mokre lecz od łez.
Bo
w Krakowie na Brackiej pada deszcz
Bo
w Krakowie na Brackiej pada
Pada
deszcz...
Pada
deszcz...
Podmiot liryczny woli
pobujać w obłokach, pomarzyć, pozwolić sprawom nabierać własnego obrotu i wieść
spokojne życie na ziemskim padole.To tęsknota za beztroską. Szuka jednak jednocześnie jakiejś motywacji
(„Ciebie wzywam z daleka, bo tylko Tobie zaufam, tylko Tobie uwierzę”), która
być może wyrwałaby go z błogiego spokoju i wciągnęła w inne życie, umożliwiłaby
wzięcie spraw w swoje ręce, zmieniłaby jego podejście. Podkreśla, że
czeka na motywację, zmiany, człowieka.
Ulicka
Bracka to obowiązkowy punkt odwiedzin turystów zwiedzających piękny Kraków.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz