Kiedy
przychodzi zwątpienie, trudny dzień, to
zawsze odtwarzam sobie tę piosenkę, najczęściej w wykonaniu Magdy Umer. To
zastrzyk optymizmu, wiary w swoje siły i wartość.
Przez kolejne grudnie,
maje każdy goni jak szalony,
A za nami pozostaje sto
okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam co
chwilę
W mróz czy upał, w
zimie, w lecie
Szans niedostrzeżonych
tyle
I ktoś rację ma, lecz
przecież
Jeszcze w zielone
gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze któregoś rana
odbijemy się od ściany,
Jeszcze wiosenne
deszcze obudzą ruń zieloną,
Jeszcze zimowe śmieci
na ogniskach wiosny spłoną,
Jeszcze w zielone
gramy,
Jeszcze wzrok nam się
pali,
Jeszcze się nam
pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w
kłopocie,
Ale na rozpaczy dnie
jeszcze nie
Długo nie
Więc nie martwmy się,
bo w końcu nie nam jednym się nie klei
Ważne, by choć raz w
miesiącu mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
takie prościuteńkie słowa:
Jeszcze w zielone
gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze się spełnią
nasze piękne sny, marzenia, plany,
Tylko nie ulegajmy
przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare
wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone
gramy, choć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie
mądra, a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas
prowadzą,
Lecz ta, która w
przepaść rwie jeszcze nie
Długo nie
Jeszcze w zielone gramy
-
Chęć życia nam nie
zbrzydła
Jeszcze na strychu
każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co
nieraz już w dół runął
"Jakby powiało
zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął!"
Jeszcze w zielone
gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role
naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych
sztukach gramy
Lecz w tej, co się
skończy źle jeszcze nie
Długo nie
Muz. Jerzy
Matuszkiewicz
Słowa: Wojciech Młynarski
Ciekawym
zabiegiem jest w tej piosence wariantywność refrenów, które za każdym razem
podają jeszcze jeden obraz, który ma przekonać słuchacza do tezy. W pierwszym
jest wers o zimowych śmieciach, które na ogniskach wiosny spłoną, w drugim
refrenie metafora wróbli, które stracha się nie boją. W trzecim
charakterystyczne nawiązanie do mitologii. Jest w tej piosence tekstu co nie
miara. Nie ma miejsca na bla, bla, bla i jee, jee, jee. Każdy wers jest ważny.
Każdy wers niesie z sobą świeży sens. Muzyka Jerzego Matuszkiewicza, niezwykle
rytmiczna, dodaje dodatkowego porywu i
przekonania. Młynarski wspominał, że
zawsze pisał pod puentę. Ta udała się kapitalnie.
Był
oddany polszczyźnie, język traktował tak jak rzemieślnik, szukając
trafnych szlagwortów. I tak tez
pracował, narzucając sobie godziny pracy jak w urzędzie. Nie mówił o sobie poeta, tylko tekściarz.
„Jeszcze w zielone gramy” - powinno zabrzmieć na słuchawkach
spieszących do pracy w listopadowe poranki.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz