Małgosia: Dwoje widzów pomyliło „Zabawę,
zabawę” z komedią i wyszło z zawodem podczas seansu.
Kasia: To już trzeci film Kingi Dębskiej,
który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Najpierw „Moje córki krowy”, potem „Plan
B”, teraz „Zabawa zabawa”. Reżyserka porusza trudny temat – alkoholizm wśród
kobiet, alkoholizm kobiet wysoko ustawionych, mających często pieniądze,
pozycję, rodziny, młodość, przyszłość. Dlaczego więc?
Małgosia: Główne bohaterki filmu to: lekarka
Teresa (rewelacyjna Dorota Kolak – moim zdaniem to była jej jedna z lepszych
ról), Dorota grana przez Agatę Kuleszę i Magda grana przez, z każdym filmem
dojrzalszą aktorsko, Marię Dębską.
Kasia: Każda z nich ma jednak ten sam problem
- alkohol. Teresa – pediatra z licznymi
sukcesami zawodowymi, z najważniejszą dla niej nagrodą „Człowieka ludzkich
serc”, ordynator, kobieta z klasą. W rzeczywistości wrak człowieka, stawiająca
się co rano na nogi za pomocą kroplówek, błagająca o bliskość mężczyznę, który
postawił jej ultimatum. To kobieta, która straciła też najważniejszą dla niej
osobę – alkohol zabrał jej relację z córką, którą uważała za podrzędnego
internistę, z nieudacznikiem przy boku. Co więcej po pijanemu prowadzi operację,
co rujnuje jej autorytet.
Małgosia: Z kolei Dorota to wysoko ustawiona
prokurator, która swoje kolejne wybryki (w tym groźny wypadek, gdy wjechała w
przejście podziemne) tuszuje immunitetem swojego męża posła i zdobytymi przez
lata kontaktami. Swój problem tłumaczy zdradą męża, choć sama wierna również
nie jest. Na wszystkim cierpi najbardziej jej 8 – letni syn, który widzi ciągłą
huśtawkę nastrojów matki – euforię przeradzającą się w krzyk, płacz zamieniający
się w śmiech. Alkohol znów wygrał – bohaterka zostaje sama.
Kasia: Zostaje Magda. Po wyjściu z kina
powiedziałaś: „Dębska musiała kogoś ocalić”. Rzeczywiście tak można
powiedzieć. Grana przez młodą Dębską bohaterka to studentka, która doskonale
łączy studia z pracą w korporacji. Lubi się jednak zabawić, co niestety
zarzutowało na jej całym życiu. Gwałt, niespodziewana ciąża, ryzyko HIV, natłok
myśli. W ostateczności jednak terapia, przyznanie się do problemu, pogodzenie
się z rodzicami.
Małgosia: Trzy bohaterki – trzy różne obrazy
alkoholizmu. Zagubiona Magda, toksyczna Teresa i histeryczna Dorota. Wspólnym mianownikiem jest samotność i
ignorancja wobec tego co je pochłania.
Kasia: Sceny obiadu w domu rodzinnym Magdy to
zresztą klamra kompozycyjna filmu. Mielone i schabowe, „Familida”, rozmowa „o
wszystkim i o niczym”, unikanie trudnych tematów. I zasadnicze pytanie matki: „Byłaś dziś w kościółku? Jeśli nie, zdążysz na 18”. „Masz już chłopaka?”.
Standard. Problem okazuje się jeszcze bardziej złożony – z alkoholizmem zmagał się ojciec, teraz pije matka. Dębska idealnie pokazała obłudę Polaków
podczas scen związanych z I komunią święta – patetyczna uroczystość w kościele,
a potem obżarstwo i libacja, oczywiście do syta i do nieprzytomności.
Małgosia: Od pierwszej sceny obserwujemy to „życie
rodzinne” jak czwarty domownik przy stole, zabawę gestami, półmiskami, pytaniami,
komplementami i uszczypliwościami. Zupełnie nieoczekiwanie przychodzi przy tym
stole oczyszczenie i dochodzi do pojednania.
Kasia: Film nie pozostawia złudzeń: alkohol
to niebezpieczny przeciwnik. Wciąga, tłamsi, powoli zabija godność, pozycję, więzi
rodzinne. Początkowo bohaterki tłumaczą sobie, że piją tylko w towarzystwie, że
tylko wino, że tak trzeba. Kiedy jednak widzimy Teresę w pełnym upojeniu z
opuszczonymi rajstopami, wymiotującą Magdę i rozhisteryzowaną Dorotę, wiemy, że
nic nie jest już dobrze.
Małgosia: Alkohol wynaturza człowieka,
zostawia go z przypiętym grymasem, a sytuacje otacza farsą. Ta obserwacja
została wykorzystana przez reżyserkę. Stawia na naturalność wszystkich bohaterów,
brak makijaży, widoczne fałdki i cellulit, ale idzie o krok dalej, pozostawia
aktorkom wolność, nie bojąc się przesady i groteskowości.
Kasia: Kolak, Kulesza - zwłaszcza one, Dębska delikatniej,
pokazują brzydotę alkoholizmu.
Małgosia: Dodatkowo reżyserka mogła liczyć na
najlepszych polskich aktorów, którzy wykreowali wymiar polskiego otoczenia,
środowiska alkoholiczek. Tragedia bohaterek jest wielka, bo ich otoczenie dawało
bardzo długo przyzwolenie na alkohol. Szef Doroty mówi: „Przecież nie pozbędę się
dobrego prokuratora”, asystent przy stole operacyjnym pyta się w jakiej formie dziś
szefowa, bezsilni policjanci to smutna parodia polskiej policji.
Kasia: Dorociński, Baka, Dzięgiel, Budnik,
Landowska, Bluszcz – wszyscy zrobili swoje, kilka słów, wiele znaczeń.
Małgosia: To, co dla mnie do pozostawienia z
tego filmu, to aktorstwo… Do Janusza Gajosa z „Żółtego szalika” dołączyły
aktorki, które nie bały się zostać kreaturami.
Kasia: Brawo Kolak, Kulesza, Dębska!
Małgosia: Brawo reżyserka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz