21
marca – pierwszy dzień wiosny. Jak go uczcić? Moja humanistyczna klasa IIa
jednogłośnie zadecydowała…. oczywiście w teatrze! Ty bardziej, że na Scenie
Wspólnej gościnnie wystąpił Wrocławki Teatr Lalek ze swoim spektaklem „Sam,
czyli przygotowanie do życie w rodzinie.”
Język
oraz problematyka spektaklu od razu trafiła do gimnazjalistów. „Sam, czyli
przygotowanie do życia w rodzinie” Marii Wojtyszko to nie lekcja, ani wykład,
ale opowieść o trzynastoletnim Samuelu Twardowskim, którego rodzice
postanawiają się rozwieść. Na pogubionego w sytuacji chłopaka spadają na
dodatek problemy towarzyszące okresowi dojrzewania – miłość do Wioli, nowej
koleżanki, wstyd i lęk przed odrzuceniem uczucia, bójki z klasowym kolegą.
Samuel musi też konfrontować się z nowymi kochankami ojca (niewiele starszymi
od Sama) a także serbskim narzeczonym matki. Widząc spokój i szczęście w
rodzinie Wioli (wielodzietna, katolicka rodzina, w której chłopcy dostali
imiona po świętych i papieżach), wpada na pomysł, by dać się tu adoptować, co
wpędza rodziców ukochanej w niemały popłoch. Ostatecznie wszystko kończy się
happy endem. Ojciec wiąże się z inteligentną i wyrozumiałą narzeczoną, nowy mąż
matki znajduje z chłopakiem wspólny język, Wiola odwzajemnia miłość, a klasowy
dresiarz uczy go jeździć na rowerze, ponieważ rodzice nigdy nie znaleźli na to
czasu. Reżyser spektaklu (Jakub Krofta) umiejętnie posługuje się stereotypami.
Rodzice Sama to wyzwoleni buntownicy, protestują przeciwko Kościołowi,
popierają in vitro. Szkoła nie uczy młodych ludzi „prawdziwego życia”, gdyż na
lekcji wychowania do życia w rodzinie, uczniowie mają czytać wypracowania na
temat „Twoja koleżanka chce dokonać aborcji. Podaj argumenty, dla których nie
powinna tego robić.”
Na
pochwałę zasługuje cała obsada – Grzegorz Mazoń (również autor muzyki do
spektaklu), który w błyskotliwy sposób wybrnął z roli trzynastolatka, nie
popadając w karykaturalną dziecinadę, grając z wyczuciem konwencji i humorem,
Kamila Chruściel w roli znerwicowanej i nieco pogubionej w nowej sytuacji
matki, Radosław Kasiukiewicz jako przeżywający drugą młodość ojciec, Marek
Koziarczyk – klasowy dresiarz o skrywanej wrażliwości, Konrad Kujawski w roli
serbskiego narzeczonego i ojca Wioli czy Marta Kwiek – matka Wioli i strofująca
wszystkich nauczycielka o skrzekliwym głosie z ogromną trwałą na głowie.
Aktorzy z wyczuciem odgrywają sytuacje z życia nastolatków, nawet jeśli czasem
sięgają po parodię, to z ironią, którą widownia szybko odczytuje. Dzięki temu,
spektaklowi „Sam, czyli…” daleko do pretensjonalności, ale i banalizowania
problemów chłopaka.
„Sam,
czyli przygotowanie do życie w rodzinie.” to także gorzka satyra na system
edukacji, obnażająca słabość szkoły jako instytucji, która ma przygotować
uczniów nie tylko do kolejnych egzaminów, ale do życia – w rodzinie i poza nią.
Spektakl ukazuje, jak bardzo obraz świata kreowany przez szkołę odbiega od
rzeczywistego. To groteskowe zderzenie początkowo wywołuje śmiech, ale nie
należy dać się zwieść. Komediowo-musicalowy kostium spektaklu podszyty jest smutkiem. Samotność
głównego bohatera to bowiem coś więcej niż historia pojedynczego przypadku – to
samotność całego pokolenia, nie znajdującego oparcia w tradycyjnych
instytucjach opiekuńczych.
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz