Kasia: Cieszę się, że zaproponowałaś akurat ten spektakl! Był niesamowity!
Małgosia: Kiedy tylko usłyszałam o najnowszym przedstawieniu Teatru Polskiego chciałam go zobaczyć! W epoce memów, cowerów, przeróbek zapragnęłam mocnej antycznej tragedii. Nie zawiodłam się.
Kasia: Tragedia Eurypidesa porusza dość niezwykły temat jak na grecką klasyczną tragedię, bowiem ukazuje koniec wojny – męskiego świata, z perspektywy kobiet. Konflikt zbrojny zostaje opowiedziany nie jako walka dumnych wojowników, a jako kres i upadek trojańskich żon i matek, mieszkanek pokonanej ojczyzny. Troja zburzona, pył bitewny opadł, mężni herosi zajęli należne im miejsce w historii. Został półmrok, rozświetlany przez umierające, czerwone słońce i dźwięcząca, szeleszcząca w uszach, niepokojąca niby-cisza.
Małgosia: Miałam raczej skojarzenie z szumem dogasającego pożaru,
momentami trzaskiem ognia.
Kasia: W tych warunkach
Hekabe, kiedyś królowa Troi, żona Priama, czeka na decyzje greckich dowódców.
Los jej i pozostałych ocalałych kobiet zależy już tylko od dawnych wrogów.
Zarówno jej, jak i córce Kasandrze, synowej Andromasze, a także Helenie najpierw
grecki woźny Taltybios, a następnie sam Menelaos oznajmiają, co je czeka.
Wszystkiemu przyglądają się Atena z Posejdonem, gotowi los ludzi dalej
komplikować według własnych zamierzeń i planów.
Małgosia: Scenografia Karoliny Fandrejewskiej to ogromny, zbudowany
z czerwonej blachy lej, w którego centrum płonie krwiście czerwone koło. Jest
jak kosmos, próżnia, nicość, doskonałe odzwierciedlenie opustoszałego miasta,
miasta – widmo, ale także pustki jaka pozostała w duszach bohaterek.
Kasia: Intensywne, czerwone
światło wydobywa z mroku Chór. Głowy kilkunastu kobiet wystają ze ścian leja,
cicho dysząc i zawodząc litanię o tym, kto kogo w wojnie zabił.
Małgosia: Zaskakujący pomysł na chór. Jest statyczny i dynamiczny zarazem. Symbolizuje poległych, ale i walczące o swa przyszłość kobiety. Z boku, upadła od kolejnych ciosów losu leży Hekabe (Teresa Kwiatkowska), żona króla Troi - Priama, matka Hektora i Parysa. Obok niej, jej córka Kasandra (Elwira Janasik, Olga Rusin). Zaczyna się lament.
Małgosia: Zaskakujący pomysł na chór. Jest statyczny i dynamiczny zarazem. Symbolizuje poległych, ale i walczące o swa przyszłość kobiety. Z boku, upadła od kolejnych ciosów losu leży Hekabe (Teresa Kwiatkowska), żona króla Troi - Priama, matka Hektora i Parysa. Obok niej, jej córka Kasandra (Elwira Janasik, Olga Rusin). Zaczyna się lament.
Małgosia:
Unikamy lamentu we współczesnym świecie, przeżywamy w ciszy lub nie przyznajemy
się do bólu, dlatego tak czekałam na lament bohaterek. Każda z nich opłakuje
coś innego i inaczej. Hekabe cierpi najbardziej. Straciła męża, traci córki
zabrane jako niewolnice, synową i wnuka, w końcu jak mówi, przychodzi starta
najboleśniejsza – opuszcza swoje miasto. Wielka zasługa świetnej Teresy
Kwiatkowskiej jako Hekabe, że jej lament jest dojrzały, królewski. Nie przerysowała
swego bólu. Im dłużej wnikamy w jej cierpienie tym bardziej rozumiemy jak
spokojna jest i pogodzona ze swym losem.
Kasia: Przejmująco wypada również scena między
Heleną (Barbara Prokopowicz) i Menelaosem (Andrzej Szubski). Zdradzony mąż przybywa
w poszukiwaniu tej, która stała się przyczyną wojny, planuje ją zabić. Jednak
gdy widzi żonę po tylu latach, gdy słucha jej obrony - bardzo retorycznej, a
jednocześnie emocjonalnej, ulega, zabiera ją ze sobą.
Małgosia:
Eurypides i aktorka wybronili Helenę, choć wydawało się to niemożliwe. Kiedy
mówi ona, że nie była sobą, że zbłądziła, że ktoś inny przybrał jej postać,
wypada bardzo współcześnie, a słowa Menelaosa: „Kto raz kochał, zawsze kochać
będzie” są do gruntu prawdziwe.
Kasia:
Bardzo obawiałam się o Kasandrę, jak też jej proroczy geniusz zostanie na
scenie pokazany. Śpiewa, zawodzi całą sobą, jest dzika, niepoczytalna,
prawdziwa.
Małgosia:
W tym szale jest lament kobiety, której proroctwo się spełniło. Ona jedyna
wiedziała o przeznaczeniu Troi, ostrzegała i na jej oczach sen stał się
rzeczywistością. Widzimy ją w sytuacji, kiedy przepowiada przyszłość Achajom.
Kasia: Dla widza najtrudniejsze mogą być
jednak sceny Andromachy i wyrok na jej syna. Wejście bohaterki z zawiniątkiem
przy piersi na scenę przywołało w pamięci pochody uchodźców na południu Europy.
Reżyserka posłużyła się prostym zabiegiem. Umarłe dziecko symbolicznie
wniesione przez Taltybiosa (Michał Kaleta) miało postać lalki-kukły, a przez
obciążenie jej członków wiernie odgrywało ciałko zabitego dziecka.
Małgosia:
Ogromne wrażenie robi scena finałowa – symboliczny pochówek syna Hektora,
wyjście Hekabe z miasta i rozpaczliwy krzyk kobiet (Chór): „Dlaczego?”,
słyszany jeszcze po spuszczeniu kurtyny. Czyżbyśmy się odgradzali od jakiegoś
cierpienia? Koniec tej sztuki to jak wyrwanie widza z transu, bowiem jest on
uczestnikiem tego żałobnego lamentu. Katharsis.
Kasia:
Kamila Michalak i pozostałe realizatorki nie popadają w patos. Zachowują
równowagę między poszczególnymi elementami – grą aktorów, spektakularną
scenografią, elektroniczną muzyką Marty Śniady, oryginalnymi kostiumami.
Małgosia:
Podkreślam dużą wagę kostiumów, bardzo ciekawych, antycznych i uniwersalnych
zarazem. Nie dominowały, ale podkreślały uczucia bohaterek, tak jak wleczony po
ziemi płaszcz Hekabe.
Kasia:
Można by wymieniać dalej: rewelacyjny lament Kasandry, doskonała gra dźwiękiem,
światłem, ciszą…. I ten piękny klasyczny grecki śpiew….
Małgosia: Sofokles opisywał ludzi takimi, jakimi chcą być, Eurypides takimi, jaki są. Poczułam słabość i siłę tych kobiet. Ich ból i jednocześnie ten powtarzalny od wieków, wbrew wszystkiemu powrót do normalności.
Małgosia: Sofokles opisywał ludzi takimi, jakimi chcą być, Eurypides takimi, jaki są. Poczułam słabość i siłę tych kobiet. Ich ból i jednocześnie ten powtarzalny od wieków, wbrew wszystkiemu powrót do normalności.
Kasia: Teatr Polski przygotował premierę „Trojanek” na Dzień
Kobiet.
Małgosia: Jakby realizatorzy chcieli powiedzieć o naszej misji, o
gorzkiej prawdzie. Gdy męski świat się unicestwia, ważna jest kobieca
determinacja, wytrzymałość i siła. Na ruinach rodzą się synowie.
Kasia: Wczoraj długo
nie mogłam zasnąć….
Małgosia: Ja też…
bardzo dziękuję za ten ciekawy dialog o Trojankach
OdpowiedzUsuń