niedziela, 29 września 2019

„To już czas, by mieć czas!” - „Pippin” w Teatrze Muzycznym


Kasia: Zachwyt. To słowo towarzyszyło mi podczas spektaklu. „Pippin” to ścisła czołówka wśród musicali Teatru Muzycznego.

Małgosia: „Pippin” to nowa jakość w repertuarze Muzycznego. Nie było jeszcze tak różnorodnego przedstawienia, tak autorefleksyjnego.


Kasia: Przede wszystkim aktorzy, którzy zachwycili mnie swoim wokalem. Uwielbiam delektować się nie tylko muzyką, ale również tekstem, który tym razem był zrozumiały, każde słowo zostało wyartykułowane wyraźnie i dokładnie.

Małgosia: Z nieznanych mi piosenek zrobił się wyścig „przyjemnie powracających do głowy melodii”. Można się zakochać prawie w każdej, a to podstawowy warunek dobrego musicalu -piosenki są częścią całości, ale dobrze też funkcjonują osobno jako wielkie songi. Wojciech Daniel w roli Pippina, Katarzyna Tapek jako Katarzyna i oczywiście rewelacyjna Izabela Pawletko jako mistrzyni ceremonii pokazali prawdziwy profesjonalizm i talent.

Kasia: Wszyscy aktorzy – Radosław Elis (król Karol Wielki), Agnieszka Różańska (babcia Bertha), Bartosz Sołtysiak (Ludwik), Anna Lasota (Fastrada), czy w końcu Łukasz Brzeziński jako groteskowa gęś zagrali role zapadające w pamięć, charakterystyczne, wyjaskrawione. 

Małgosia: „Wyjaskrawione” to klucz do całego przedstawienia. Od doboru kostiumu, przez mimikę, gestykulację i ruch sceniczny – wszystko nawiązywało do sztuki cyrkowej, rewii, burleski, gdzie rola jest intensywna, przerysowana i oddalona, jest wręcz maską zakrywającą prawdziwe oblicze. W tym świecie chce się odnaleźć everyman, czyli Pippin, pobudzony przez świat do osiągnięcia sukcesu i szczęścia. To postawa charakterystyczna dla każdego młodego człowieka. Gdy Pippin nabiera doświadczenia pojmuje, że szczęście jest ukryte w sprawach prostych i bliskich.



Kasia: To był spektakl wymagający, ale przez to tak bardzo atrakcyjny dla widza. Mnóstwo układów choreograficznych przygotowanych przez Paulinę Andrzejewską.

Małgosia: Mamy w tym spektaklu nową jakość ruchu, który niby jest przypadkowy, ale precyzyjnie oddaje atmosferę. Dostrzegłam wiele inspiracji: poklatkową sekwencję wziętą z filmu, ruch przyspieszony, płaski ruch rodem ze starożytnych malowideł ściennych. Choreografka wraz z całym zespołem bawi się możliwościami, przeglądając się jak w lustrze, śmiejąc się z samych siebie.

Kasia:  Nie zabrakło także elementów teatru pantomimy, teatru lalkowego, teatru tańca, a także komedii dell’arte. Doszukałyśmy się też aluzji do Gałczyńskiego (gęś), w tekstach przemycono wiele odniesień do współczesności. Zresztą tłumaczenie tekstów było świeże, a jednocześnie bliskie oryginałowi.

Małgosia: Wspaniałe kostiumy Agaty Uchamn są wizytówką tego przedstawienia, mają wpisaną w siebie komediowość i dramaturgię, które towarzyszą występom cyrkowym, ale też życiu. „Teatr uczy nas żyć, życie nas uczy udawać”.

Kasia: Formuła baśniowo - cyrkowo – jarmarczna jest iluzją. Pod maskami artystów cyrkowych są ludzkie historie, a Pippin symbolizuje potrzebę poszukiwania i zrozumienia własnej tożsamości.

Małgosia: Pippin ciągle szuka tego „czegoś”, chce „dogonić marzenia”. I choć zakończenie jest dość przewidywalne, to zapowiadanego finału, którego widzowie mieli nigdy nie zapomnieć… po prostu nie ma. Nie zdradzimy jednak wszystkiego!

Kasia: To musical, na który z pewnością jeszcze się wybiorę, tak jak na „Nine”, czy „Jekyll&Hyde”.  Z całego serca polecam!


Małgosia: Nie można się napatrzeć i nasłuchać…

PS
Taki format, takie ambicje Muzycznego, kolejne urokliwe przedstawienie, a taka niewielka scena. Czekamy na to, na co zasługuje zespół TM- nową siedzibę, nową scenę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz