„Wielki
Mike” w reżyserii Johna Lee Hancooka to film, który trafia do współczesnej
młodzieży. Jest bardzo amerykański, ale i uniwersalny jednocześnie. Niby
hoolywoodzka historia. Nastolatek ze slumsów, biała rodzina, pomoc i happy
and. Ale to nie scenarzyści Hoolywood,
to życie.
Historia
wydarzyła się naprawdę. Film opowiada historię
Michaela Ohera, czarnoskórego chłopca, który pochodzi z ubogiej rodziny. Fabuła
filmu skupia się na pobycie Ohera w Wingate Christian School, gdzie grał w
drużynie futbolowej oraz na adopcji przez zamożną rodzinę Touhy, która otacza
Michaela opieką i wsparciem. W przyszłości Michael staje się graczem Baltimore Ravens w NFL.
Jak to opakować, skroić na potrzeby widza? Film wcale nie
jest oszałamiająco obsadzony. Sandra Bulock gra pierwszoplanową rolę ( Oskar za
tę właśnie rolę ), Kate Bates w roli drugoplanowej, a tak poza tym żadnych
gwiazd. Film rozśmiesza, zwłaszcza w tych momentach, gdy
dziesięciolatek – rezolutny S.J. - rządzi wielkim osiemnastoletnim Mike’em,
planuje mu letnią sesję treningową, mediuje z trenerami klubów baseballowych. Ten film wzrusza, gdy obserwujemy jak zmienia się Mike i
rodzina Touhy pod wpływem wzajemnych relacji, jak przewartościowuje się
światopogląd chłopaka ze slumsów i białej, bogatej rodziny.
Film zastanawia w kontekście dyskryminacji rasowej,
nietolerancji społecznej, która choć dawno ustabilizowana w przepisach prawa,
nadal tkwi w uprzedzeniach przeciętnych ludzi. Historia Mike’a pokazuje, że
miejsce urodzenia nie musi nas determinować na całe życie. Jeśli mamy talent,
siłę, wiarę we własne możliwości możemy osiągnąć wiele, może nawet wszystko.
Moich uczniów najbardziej jednak interesuje wątek
psychologii sportu poruszony w filmie. Trener, nauczyciel to autorytety w życiu
młodego zawodnika. To ich właściwe metody,
podejście do utalentowanej osoby są
warunkiem powstania sportowej legendy a
jednocześnie człowieka szczęśliwego i spełnionego.
Małgosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz